Kiedy przyniosłam tę walizkę do domu, spotkała mnie z niedowierzaniem:
“Po co ci ten złom?”
Ale ja już widziałam w niej potencjał, a efekt mojej pracy sprawił, że wszyscy zaczęli zmieniać swoje zdanie.

Pierwszym krokiem było usunięcie starego sztucznego materiału, który pokrywał walizkę. Dno było najbardziej zniszczone, szczególnie wierzchnia warstwa sklejki, więc postanowiłam ją usunąć.
Użyłam dostępnych narzędzi – noża i szpachelki. W jednym miejscu musiałam skleić sklejkę.
Aby załatać większe dziury na rogach, użyłam tego samego kleju i drobnych wiórów z szlifierki. Po wymieszaniu masy wypełniłam ubytki, a potem wyrównałam nierówności gumową szpachelką.

Po wyschnięciu powierzchnię zeszlifowałam szlifierką, a drobne wady poprawiłam szpachlówką do drewna. Następnie starannie oszlifowałam walizkę przed nałożeniem podkładu.
Po wyschnięciu podkładu nałożyłam pierwszą warstwę farby pędzlem i wałkiem, a następnie poczekałam na wyschnięcie przez co najmniej 12 godzin. Następnego dnia nałożyłam drugą warstwę.
Nadszedł czas na dekorowanie. Znalazłam szablon z pięknym wzorem, którego długo nie używałam. Rysunek naniosłam szpachlówką do drewna za pomocą gumowej szpachelki. Dodałam wzory nie tylko na pokrywę, ale i na ścianki walizki.
Rączkę zrobiłam z niepotrzebnego paska od starej torby. Skleiłam ją i dodatkowo przeszyłam dla pewności. Wnętrze walizki obkleiłam tkaniną.

Aby zamknąć krawędzie materiału, znalazłam koronkę ze ślubnej sukni krewnej – pomalowałam ją farbą akrylową i przykleiłam na gorący klej.

Oryginalne akcesoria zostawiłam, poza jednym zepsutym zamkiem, który musiałam wymienić. Pozostałe elementy patynowałam na brązowo. Ostatnim szlifem było pokrycie wszystkich powierzchni lakierem akrylowym.

Pozostało przykręcić nowe zamki – to był jedyny zakup, który zrobiłam do tego projektu. Wszystko inne znalazłam w domu i z radością wykorzystałam rzeczy, które wydawały się zbędne.

Walizka gotowa! Praca była długa, ale efekt w pełni wynagrodził włożony wysiłek.