We wtorek 20 lutego 53-letni były urzędnik Ałtaju Witalij Maniszin przyznał się do zamordowania 10 kolejnych dziewcząt.
Okazało się, że to właśnie Maniszin był tym szaleńcem z Barnaułu, który zajmował się studentkami i kandydatkami, które przyjeżdżały, aby zapisać się na Ałtajski Uniwersytet Państwowy.
Witalij był podejrzanym o zabójstwo młodej dziewczyny w 1989 roku.
Ciało dziewczyny znaleziono we wsi Zelenaya Dubrava w rejonie rodinskim, a młodą ofiarę masakry Witalij widział po raz ostatni, mając wówczas zaledwie 19 lat. Teraz, jako dorosły mężczyzna, przyznał się do morderstwa dziewczyny, w tym także do gwałtu. W zeznaniach złożonych na miejscu zbrodni szczegółowo opisał, co się wydarzyło.

Jednocześnie przyznał się do zamordowania pięciu kolejnych kandydatek, które planowały zapisać się do Instytutu Politechnicznego Ałtaju latem 2000 roku. Niedługo potem poinformował o zamordowaniu czterech kolejnych studentek. Liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 20. Po latach poszukiwań udało się w końcu ustalić tożsamość zabójcy.
Treść
Tajemnicze zaginięcia
Sprawa: Jak morderstwa połączono w serial
Pierwsi podejrzani
Dwadzieścia lat później śledczy aresztowali maniaka
Tajemnicze zaginięcia
W 2000 roku w Barnaulu zaczęły znikać młode dziewczyny, studentki i kandydatki na Ałtajski Państwowy Uniwersytet Techniczny. Zwłoki zaczęto znajdować w rejonie wsi Buranowo w obwodzie ałtajskim, jednak nie udało się ustalić, kto jest winny tych strasznych morderstw. Sprawa o dużym natężeniu hałasu wywołała plotki i stała się miejską legendą.
Początkowo śledczy oskarżyli o morderstwo miejscowego kupca Aleksandra Anisimowa, jednak Anisimov zmarł w trakcie eksperymentu śledczego. Później władze zaczęły wątpić w jego udział.
Jednakże Manishin nie wzbudzał żadnych podejrzeń, pomimo faktu, że jego nazwisko pojawia się w historii zaginionych dziewcząt; Dopiero w 2016 r. w końcu wszczęto wobec niego śledztwo, ale zatrzymanie sprawcy zajęło sześć lat.
Sam Witalij pochodzi ze wsi Zielona Dubrawa w rejonie rodinskim Kraju Ałtajskiego; W latach 90. ukończył studia na tym samym Ałtajskim Uniwersytecie Technicznym i rozpoczął pracę w spółce Szadrinskoje jako główny lekarz weterynarii. Później został zastępcą naczelnika zarządu rejonu kalmańskiego.
Wszystko zaczęło się, gdy 16-letnia Julia Techtiekova, na naleganie rodziców, zabrała dokumenty na uniwersytet. Jednak gdy tylko weszła do budynku uniwersytetu, dziewczyna zniknęła. Wieczorem rodzice podnieśli alarm i powiadomili policję, ale funkcjonariusze nie wykazali zainteresowania sprawą, twierdząc, że przyczyną była ucieczka z domu, zapewniając, że córka najprawdopodobniej wkrótce wróci.
Podobną odpowiedź otrzymała matka 16-letniej Liliany Woznyuk. Dziewczynka zaginęła 28 lipca 2000 roku, miesiąc po Julii. Już cztery dni później na Uniwersytecie Ałtajskim rozpoczęły się „Czarne wtorki”: zaginięcia zaczęły zdarzać się co tydzień. Następnie, 1 sierpnia Olga Szmakowa zniknęła, przybywając na Ałtajski Uniwersytet Technologiczny, aby dowiedzieć się o wynikach egzaminów wstępnych.
Według relacji naocznych świadków, w pobliżu uniwersytetu do dziewcząt podszedł mężczyzna i powiedział, że pomoże im w przyjęciu na studia. Później zastępca szefa Wydziału Śledczego Komitetu Śledczego Kraju Ałtajskiego Roman Szapował poinformował, że wszystkie ofiary miały 16-17 lat. Wszystkie dziewczyny wyglądały inaczej, ale łączyło je jedno: wszystkie zniknęły z terenu uniwersytetu.
Sprawa: Jak morderstwa połączono w serial
Z uwagi na sytuację kryzysową Ałtajski Państwowy Uniwersytet Techniczny podjął decyzję o wzmocnieniu środków bezpieczeństwa, lecz bezskutecznie – dziewczęta nadal znikały. Co więcej, nie działo się to w nocy, w zacisznym parku, lecz rano lub w ciągu dnia, gdy każdy z nich miał do wykonania jakieś zadanie edukacyjne: wypełnić formularze, złożyć dokumenty itp.
Mimo że byli w tym samym wieku i zaginęli w tym samym miejscu, funkcjonariusze organów ścigania nie połączyli tych spraw w jedną serię. A może, jak sugerowali dziennikarze, władze lokalne nie chciały robić zamieszania w przededniu rocznicy powstania miasta. Co więcej, policja początkowo kwestionowała informacje o maniaku. Pierwsza oficjalna opinia mówiła, że za tym stoi gang alfonsów, który wówczas działał w tym rejonie. Postanowili ich złapać z pomocą studentów lokalnej akademii policyjnej. Jednak prawdziwy morderca zignorował przynętę i jako swoją kolejną ofiarę wybrał Ksenię Kirgizową, córkę biznesmena z Bijaska.
Dopiero gdy jej ojciec zwrócił uwagę na to, co działo się w mieście, związek między tymi zbrodniami został cudownie odkryty, a policja zainteresowała się tymi zdarzeniami. Setki osób poszukiwało zaginionej kobiety wszędzie: w piwnicach domu w Barnaulu, w lokalnych lasach, na brzegach rzek i u podnóża Obu. Często to samo miejsce przeszukiwano dwukrotnie. Rodziny zmarłych uciekały się do pomocy jasnowidzów i uzdrowicieli, aby odnaleźć zaginione dzieci.
Gdy sierpień dobiegał końca, pierwsze konkretne wskazówki pojawiły się już na początku września. Nieopodal wsi Jużnyj znaleziono torbę z rzeczami Kseni, podartą w szwach. Znaleziono również jej notatnik i plany uniwersyteckie. Rozpoczęły się poszukiwania szczątków.
Ciało Angeli Burdakowej zostało odkryte 1 października przez pasterza w lesie w rejonie kalmańskim, 40 km od Barnauł. Student stał się czwartą ofiarą serii zaginięć. Jakiś czas później znaleziono szczątki Kirgizowej.

Miesiąc później mieszkańcy znaleźli ludzkie szczątki w rejonie wsi Buranowo, 20 km od Jużnego. Znaleziono tam również szczątki trzech dziewcząt, które zaginęły w Barnaulu w latach 1998-1999. Dziwny cmentarz znajdował się w niewielkich zaroślach i wąwozie niedaleko drogi, przy której w 2001 r. znaleziono Olgę Szmakową i Julię Techtiekową, a w 2002 r. Lilianę Wozniuk.
Pierwsi podejrzani
Śledczy uznali, że podejrzanym z całą pewnością był dorosły mężczyzna. I ktoś, kto potrafił podejść do dziewczyny, nie wzbudzając podejrzeń. Ponadto musiał znać teren placówki oświatowej. Byli kandydaci: niektórzy podawali się za dziekanów, kierowników katedr itp. Chcieli się po prostu w ten sposób poznać, żeby odsiać podejrzanych; sprawdzono alibi wszystkich takich osób.
Aleksandr Anisimow był 45-letnim mężczyzną, ojcem trójki dzieci. Jeden ze studentów zeznał, że zobaczył ją w biurze rekrutacyjnym uniwersytetu, przedstawił się jako dziekan i zaoferował pomoc w przyjęciu na studia. Dziewczyna opowiedziała policji o tym, co widziała.
W październiku 2000 roku Anisimow został aresztowany. Zaprzeczył wszystkiemu. Później jednak kilku studentów z Ałtajskiego Państwowego Uniwersytetu Technicznego zwróciło na to uwagę. Fakt, że odbył już wcześniej karę za kradzież i chuligaństwo, wzbudzał jeszcze większe podejrzenia.
Wkrótce sam podejrzany przyznał się do zarzucanego mu czynu i obiecał nawet wskazać, gdzie szukać kolczyków jednej z ofiar. Według niego, morderstwo było wynikiem rabunku. Jednak eksperyment badawczy zakończył się niepowodzeniem. Mężczyzna zażądał zdjęcia mu kajdanek i wyskoczył z okna na dziewiątym piętrze.
Podczas gdy agenci próbowali nakłonić Anisimowa do mówienia, pojawił się inny „kandydat”. Okazał się profesorem uniwersyteckim, który rozstał się z żoną na krótko przed zniknięciem studentów. Powodem rozwodu było złamanie ręki żonie w trakcie zbliżenia.
W trakcie poszukiwań seryjnego mordercy córka pary nagle odkryła w garażu ojca zdjęcia o charakterze seksualnym i zakrwawione ubrania.
Jednak szybko stało się jasne, że mężczyzna nie miał nic wspólnego z zaginięciem ich córki. Miał solidne alibi na każdy dzień swojego zaginięcia. Wszystkie intymne zdjęcia i ubrania w garażu należały do jego żony.
W grudniu 2000 roku do Barnaułu przybył z wizytą ówczesny szef rosyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Władimir Ruszajło. Lokalna policja rozpoczęła reorganizację i zwolnienia, a w 2003 r. śledztwo w sprawie maniaka z Barnauł zostało zawieszone z powodu braku tropów.
Dwadzieścia lat później śledczy aresztowali maniaka
W maju 2023 r. śledczy powrócili do wcześniejszych nierozwiązanych spraw, w szczególności do sprawy morderstwa studentki Tatiany Obidiny w 1989 r.
Musieli użyć wariografu i ponownie przesłuchać świadków. Następnie udało się odnaleźć mężczyznę, który widział ją po raz ostatni – byłego policjanta Witalija Maniszina.
Okazało się, że 19-letni Witalij spotkał zaginioną kobietę z grupą przyjaciół podczas wakacji na łonie natury. Przyjaciele postanowili kupić jeszcze kilka butelek alkoholu, a Witalij został sam z Tatianą. Dziewczyna nie wróciła do domu. Później młody przestępca powiedział śledczym, że po prostu się rozstali, nie czekając na nikogo. Nie udało się udowodnić jego udziału w przestępstwie, więc zeznawał w sprawie w charakterze świadka.

Jednak 16 maja 2023 r. funkcjonariusze organów ścigania przeszukali jego dom. Nazwisko Witalija pojawiało się w sprawie zaginionych studentów od samego początku: w 2000 r. policja otrzymała anonimowe zgłoszenie, że poszukiwaną osobą jest Maniszin. W tamtym czasie nie uznawano tej informacji za istotną, ponieważ takich telefonów było setki i większość z nich nie miała nic wspólnego z prawdą.
W 2016 roku, gdy policja została poproszona o sporządzenie raportu na temat prac, jakie wykonała w związku ze śledztwem w sprawie morderstwa uczennicy, kierownictwo policji postanowiło ustalić tożsamość Manishin. Okazało się, że w kraju żyją tylko dwie osoby o jego pełnym imieniu i nazwisku, a jedna z nich pochodzi z obwodu ałtajskiego.
Śledztwo w sprawie przestępstwa trwa.