Mark był u progu ślubu z Lisą. Był pewien, że znalazł swoją bratnią duszę, z którą chce spędzić resztę życia. Ale w głębi duszy wciąż nie mógł zapomnieć o swojej byłej dziewczynie Emmie.
Anya poznała Witię jeszcze na studiach, na pierwszym roku. Dziewczyna od razu zdała sobie sprawę, że jest w tym facecie szaleńczo zakochana.
Najwyraźniej dzieje się tak także w życiu, nie tylko w książkach czy filmach. Victor był po prostu wzorem męskiego piękna.
Prawdziwy Apollo, szeroki w ramionach, dostojny, z czupryną czarnych jak smoła włosów. Facet zazdrośnie dbał o swój wygląd, ubierał się nienagannie, odwiedzał salon kosmetyczny i siłownię.
Wiele dziewczyn uważało, że chłopak jest zbyt mdły, ale Ania widziała w nim prawdziwego ideału mężczyzny. Relacja zaczęła rozwijać się bardzo szybko i młodzi ludzie wkrótce zdali sobie sprawę, że nie mogą bez siebie żyć. I na zajęcia razem, do kawiarni razem, na spacer.
Jak to mówią, są jak złodzieje. Kiedy minęły cztery lata i chłopcy przeszli do piątego roku, nikt z ich rodziny ani przyjaciół nie wątpił, że ślub się odbędzie! I tak się stało. Uroczystość była skromna, jak to często bywa w przypadku studentów. Skąd młodzi ludzie biorą pieniądze? Nie były jeszcze ukształtowane w tym życiu, a ja w ogóle nie chciałam martwić rodziców. Czas pomóc samym rodzicom, a nie starać się zdobyć pieniędzy na wesele.
Otrzymaliście już dyplomy, teraz pozostaje Wam podjąć decyzję, w jakim kierunku chcecie szukać dalszej pracy. Victor i Anna byli zdecydowani, że ciężka praca dla kogoś innego nie jest ich stylem. Młodzi małżonkowie rozpoczęli więc własną działalność gospodarczą, ale od razu napotkali pierwsze trudności. Zaczęli zastanawiać się, w jakim kierunku powinni działać, ale nigdy nie znaleźli wspólnego mianownika — kłócili się. Ale jak to bywa z młodymi parami, szybko obrócili skandal w żart i długo śmiali się ze swojej głupoty.
Rozważyli za i przeciw i zdali sobie sprawę, że w tej chwili transport towarowy jest bardzo istotny i pożądany. Zalet jest tu mnóstwo, jest przestrzeń do rozwoju, a popyt na usługi transportowe stale rośnie. Ogólnie rzecz biorąc, 100% trafienie. Sporządzili jasny i zrozumiały plan biznesowy, zaciągnęli kredyt w banku i zarejestrowali firmę na swoje nazwisko, oczywiście w równych udziałach. Zawsze są razem, więc dlaczego robić wyjątek w biznesie?
Nie ma wątpliwości, że na początku nie było łatwo. Pieniądze, które zarabiali młodzi ludzie, nie wystarczały na pokrycie wszystkich ich potrzeb. Witia często żartował:
- To jest bardzo delikatny dylemat! Naciągasz koc na siebie, przykrywasz głowę — nogi otwierasz. A jeśli masz zimne stopy, twoja szyja pozostaje goła.
To są dokładne rozmowy, które miały miejsce w momencie rozliczania zysków. Oczywiście na początku nie było to zbyt duże przedsięwzięcie. Potrzebuję części zamiennych do samochodów, a ja chcę się rozwijać, naprawdę chcę powiększyć moją flotę pojazdów! Pułapki są wszędzie… Należy również wziąć pod uwagę koszty wyżywienia i mieszkania. Generalnie panował dotkliwy niedobór pieniędzy.
Z upływem czasu wszystko zaczęło się układać. Udało mi się kupić mieszkanie w dobrej okolicy i porządnie je urządzić. Dobra passa rozwiązywania paradoksu krótkiego koca dobiegła końca. Życie się poprawiło — czas pomyśleć o potomstwie. Anna Siergiejewna, wówczas już szanowana kobieta interesu, miała już prawie trzydzieści lat. Jak mawiają, to idealny wiek na poród. A sama kobieta bardzo chciała zostać matką. Biznes jest w doskonałym stanie, Victor sam potrafi utrzymać go na powierzchni. Jak się jednak okazało, los miał dla tej rodziny zupełnie inne plany…
Czas mijał, ale Anna nie mogła zajść w ciążę. Początkowo Wiktor troskliwie opiekował się żoną i ją wspierał. Zrobiłem co mogłem, żeby ją uspokoić. Zgłosił się nawet na ochotnika do poddania się badaniu w klinice, żeby ustalić przyczynę nieobecności dzieci? Lekarze nie potrafili uszczęśliwić pary, wręcz przeciwnie. Anna nie zdążyła nawet opuścić kliniki, z zapałem otworzyła kopertę, w której znajdowała się diagnoza. To, co tam napisano, zszokowało kobietę.
Annie jakoś udało się dotrzeć do samochodu, opadła na siedzenie i przez długi czas wpatrywała się w jeden punkt. Oprzytomniała, gdy usłyszała ostry klakson samochodu na ulicy. W ten sposób poproszono ją o opuszczenie parkingu. Wiktor czekał na Annę w domu i również nie mógł się doczekać. Mężczyzna chodził od pokoju do pokoju, niczym napięty sznurek. Marzył o dziedzicu, a wszystkie tajemnice związane z nieudanym poczęciem Wiktora wprawiły go w osłupienie. Przyszłość rodziny zależała od tego, co teraz powie Anna.
Kobieta bardzo bała się wrócić do domu i spojrzeć mężowi w oczy. Po prostu nie potrafiłem powiedzieć tego, co było napisane na białym kwadracie papieru. Anna starała się przeciągnąć czas najlepiej jak mogła. Wjechała do sklepu i bezmyślnie krążyła między półkami, nie wiedząc, czego tam będzie potrzebować. Kobieta wrzuciła kilka produktów do koszyka, nie zdając sobie sprawy, co właściwie wyjmuje z gabloty. Nie miało dla niej znaczenia, co trzyma w rękach – jogurt czy szampon. Musiałem po prostu czymś się zająć. Ale nie możesz wiecznie siedzieć w supermarkecie, czas wracać do domu. Anna weszła cicho i z trudem usiadła na otomanie.
Nie zdjęła wierzchniej odzieży ani butów. Ona po prostu tam siedziała i cicho się kołysała, niczym chińska kiwająca głową zabawka. Victor wyszedł na korytarz i zaczął pomagać żonie zdjąć buty. Spojrzał uważnie w oczy Anny, zadając bezgłośne, ale zrozumiałe pytanie: „No i co?” „Co powiedzieli lekarze?” Anna zebrała całą odwagę i westchnęła:
Kochanie, przepraszam…to ja…jestem bezpłodna!
Trzeba przyznać, że Victor zachował się jak prawdziwy dżentelmen. Delikatnie objął Annę za ramiona i powiedział cicho:
- Nie ma problemu, kochanie! Czy wiesz, jak wygląda teraz medycyna? Wow! Istnieje wiele sposobów na zostanie rodzicem! Spróbujemy wszystkiego razem!
Starał się jak mógł wspierać żonę i całym swoim zachowaniem dawał do zrozumienia, że w ich związku nic się nie zmieniło. Anna czuła, że ten nieszczęśliwy dzień całkowicie zniszczył ich niegdyś silny związek. Małżeństwo po prostu pękło, niczym porcelanowa filiżanka, której nie da się skleić. A pęknięcie to rosło i rosło w miarę nieudanych prób zapłodnienia in vitro.
Czas mijał, zegar tykał i nieubłaganie obwieszczał, że Anna wkrótce skończy czterdzieści lat. Dla kobiety stawało się coraz trudniejsze i bardziej bolesne obserwowanie szczęśliwych matek z dziećmi spacerujących po podwórku. Kiedy zaproszono ją na obchody rocznicy ukończenia studiów, kobieta wymijająco odmówiła. Tam na pewno zaczną zadawać pytania o dzieci, a to jest naprawdę drażliwy temat!
Dzieci jej rówieśników są już nastolatkami, a ona ciągle nie może zajść w ciążę… Anna rzuciła się w wir pracy, szukając w niej jedynego ujścia. Przedsiębiorstwo rozrastało się i rosło, co wymagało coraz większej uwagi. Anna wróciła do domu tylko po to, aby się przespać i ogarnąć. Nagle zaczęła zdawać sobie sprawę, jak bardzo ona i Victor różnią się od siebie. Już teraz pojawiają się wątpliwości, czy postąpiła słusznie przyznając się do niepłodności. Wiktor nie poruszył już tematu spadkobierców. Był niezwykle uprzejmy i uważny. Ale było to w jakiś sposób nieszczere, udawane. Anna zapomniała, kiedy ostatni raz mąż powiedział jej komplement, a rodzinne obiady stały się przeszłością. Powoli, ale konsekwentnie zaczęli się od siebie oddalać.
Sama Anna zrezygnowała z tego pomysłu. W jednej chwili stała się zupełnie obojętna na to, co działo się w jej związku z Victorem. Anna zapomniała, w którym momencie jej mąż stał się zdrajcą. Nie, nie zdrajca, ale zdrajca. Całkowicie zerwał wszystkie jej projekty biznesowe i nawet nie wyjaśnił powodów tej decyzji. Ale było to niesprawiedliwe z gruntu, bo przecież biznes był ich wspólnym pomysłem!
Pewnego dnia Victor przewyższył samego siebie. Przygotowywali się do spotkania biznesowego. Jeśli układ się powiedzie, jeśli małżonkowie dojdą do porozumienia ze swoimi partnerami, osiągną nowy poziom rozwoju. To nie tylko zysk, to ogromny autorytet w niszy transportu ładunków. Ale Wiktor zachowywał się bardzo dziwnie już na samym początku negocjacji. Po prostu wstał z miejsca i wyszedł z pokoju. Zapadła cisza, głośna i przerażająca. Potencjalni partnerzy spojrzeli na siebie ze zdziwieniem. Anna była oszołomiona i nie wiedziała, jak się zachować. Jedyne, co udało jej się wykrztusić, to:
- Proszę mi wybaczyć, zostawię was na chwilę. Wygląda na to, że mój mąż źle się poczuł… Pójdę i zobaczę, co się stało.
Poprosiła sekretarkę, żeby przygotowała wszystkim kawę i wyszła z sali konferencyjnej. Victor zamknął się w toalecie i najwyraźniej nie miał zamiaru opuszczać tego delikatnego miejsca.
Anna nie czekała, jej serce nie było we właściwym miejscu. A co jeśli Victor potrzebuje pomocy właśnie w tej chwili? Mąż nie słyszał, jak weszła. Był zaangażowany w dość emocjonalną rozmowę telefoniczną. Anna posłuchała głosu męża. Nie, to co usłyszała, nie przestraszyło jej, wręcz przeciwnie, zaskoczyło.
- Kochanie, proszę, bądź jeszcze trochę cierpliwy! No cóż, jak można nie rozumieć, że wszystko jest skomplikowane! Nie, nie musisz przychodzić do pracy, zwłaszcza z dzieckiem. W ten sposób tylko wszystko zepsujesz! — Głos Victora dobiegł zza drzwi. — Jak ja później spojrzę swoim podwładnym w oczy, co? Przysięgam, że sam poradzę sobie z moją starą!
Słysząc te słowa, Anna zaniemówiła. Szczególnie uderzyły ją trzy słowa: „dziecko”, „droga” i „staruszka”. Ona jest starą kobietą?! Ale oni są w tym samym wieku co Victor! A kto jest tubylcem? A o jakim dziecku mówiliśmy? Porządkowanie rzeczy w toalecie było kiepskim pomysłem. Anna odwróciła się i cicho wyszła z toalety. Poczekała, aż Victor skończy rozmowę ze swoją „drogą” i odejdzie. Był zaskoczony, gdy zobaczył Annę.
- Aniu? Jak się tu masz? — zdziwił się mąż. — Dlaczego nie z partnerami?
- Czekam na Ciebie, kochanie! — odpowiedziała spokojnie Anya. — Co to za moda na uciekanie ze spotkań biznesowych?
- Nie obchodzi mnie, na co się zgadzacie! — wyrwało się Victorowi. — Porozmawiaj z nim sam, jestem zajęty!
- Nie bądź głupi, Victor! Możemy stracić poparcie ludzi, rozumiesz? — Anna jęknęła.
- Nie obchodzi mnie to! — Wiktor zaczął tracić cierpliwość. — Zrób z nimi co chcesz!
Machnął ręką w stronę zdziwionej Anny i zniknął w swoim biurze. Minutę później wyszedł ubrany w płaszcz i niosąc teczkę. Mąż nie mówiąc ani słowa zniknął w windzie.
Anna spojrzała na niego smutno i wróciła do sali negocjacyjnej. Nigdy wcześniej nie spotkała ją taka hańba! Już w drzwiach, twarzą w twarz, Anna natknęła się na wspólników, którzy nigdy nie mieli czasu, żeby zostać wspólnikami.
- Panowie… dokąd idziecie?! — bełkotała bezradnie Anna.
„Anno, wybacz nam, ale z jakiegoś powodu wydaje nam się, że w tej chwili nie masz czasu na pracę” – powiedział jeden z mężczyzn.
Po co nas oszukiwać? — jeden z mężczyzn uśmiechnął się krzywo
Nie, czemu nie…mój mąż po prostu źle się poczuł i poszedł do przychodni. Ale mam prawo głosować i jestem w stanie samodzielnie podejmować wszystkie decyzje! — odpowiedziała Anna.
Victor wrócił i zastał swoją śpiącą żonę. Cicho zajrzał do sypialni, spojrzał na śpiącą żonę, pokręcił głową i wyszedł. Tej nocy Victor spał w salonie, co stało się już jego nawykiem. Annę dręczyły koszmary całą noc. Zaatakowały ją węże, w wyniku czego ciągle grzęzła w bagnie. Po wydostaniu się z bagna Anna znalazła się w strasznym, gęstym lesie, a następnie utonęła w ciemnych wodach czarnego jeziora. Trzygłowe potwory zaatakowały biedną dziewczynę, chciały ją ugryźć, ssać jej szyję i wypić całą jej krew. To tak wystraszyło Annę, że obudziła się i ze strachu otworzyła oczy.
Kobieta podniosła głowę i zobaczyła Victora siedzącego na krześle. Najwyraźniej czekał, aż jego żona się obudzi.
- Dlaczego tu siedzisz? — Anna nie zrozumiała. Nadal była pod wrażeniem snu i całkowicie zapomniała, co wydarzyło się wczoraj w pracy.
„Mam z tobą coś ważnego do omówienia” – powiedział Victor sucho.
- No dalej, a co z tym? — Anya usiadła na łóżku, krzyżując nogi w geście tureckim.
„O tobie i o mnie” odpowiedział Victor.
— Czy to pilne? „Nie czuję się dobrze” – powiedziała Anna.
„Nie, chcę to jak najszybciej zakończyć” – odpowiedziała surowo Witia.
„Mów” odpowiedziała Anna zmęczona. Miała silny ból głowy i chciała znowu owinąć się kocem. Victor zawsze był wytrwałym człowiekiem. Jeśli on rozpocznie rozmowę, to na pewno do niej dojdzie.
- Anya, mam jeszcze jedno. Gdybyś był bardziej uważny, na pewno byś to zauważył. Czy nie widzisz jak zmieniła się nasza relacja? — odpowiedział Wiktor z metalicznym tonem.
- Nie jestem ślepy, zauważyłem wszystko. Ale nie mogłam sobie nawet wyobrazić, że powodem tego była inna kobieta – szepnęła Anna. Głowa zaczęła ją boleć jeszcze bardziej. — Proszę mi podać apteczkę pierwszej pomocy.

Victor zignorował tę prośbę. Mruczał jak nakręcana zabawka:
- Tak, kocham kogoś innego i tak jest od bardzo dawna. Mamy świetne relacje! I wiecie co, skończmy z tą głupią komedią!
- Jak nazwałeś komedię? — Anya nie zrozumiała. Ledwo wstała z łóżka i pokuśtykała po apteczkę.
- Nasze małżeństwo to farsa! — krzyknęła Witia.
- Od jak dawna tak myślisz? — Anna zachichotała.
- Przez długi czas! Jak tylko zdałem sobie sprawę, że jesteś jałową, pustą skorupą! — Wiktor zaczął szybko nabierać rozpędu. — Chcę mieć dziedzica, syna! Ale nie możesz mi tego dać. To jest takie niesprawiedliwe!
- Zgadzam się, dziedzic jest rzeczą świętą! — Anna połknęła tabletkę. Ożywiła się trochę i była gotowa bronić swojego punktu widzenia.
„Nie bądź głupcem” – odpowiedział Victor. — A gdybym była bezpłodna, co byś zrobiła?
„Prawdopodobnie od razu rzuciła się w lewo” – uśmiechnęła się Anya. Mogła pozwolić sobie na sarkazm.
- Tylko spójrz na siebie! Nie można na to patrzeć bez łez! Stara, obskurna… nie masz już tej urody, którą kiedyś miałaś – oburzył się mąż. — Gdyby istniało dziecko, potrafiłoby mnie z tobą związać… Nasza rodzina to kompletna fikcja.
- A co z naszą miłością? — odpowiedziała naiwnie Anya. — Jesteśmy razem już tyle lat. Pamiętasz jak nas nazywali na uniwersytecie? Bliźniaki syjamskie!
- Kiedy to było! — Victora zaczęła irytować ta rozmowa. — Nie żyj przeszłością! Chcę żyć tylko teraźniejszością i przyszłością. Ciebie w nich nie ma, rozumiesz? Mam dziecko, ma już sześć miesięcy! Nie możesz mnie zrozumieć, nigdy nie zostaniesz matką.
- Jesteś bardzo okrutny! — Anya prawie wybuchnęła płaczem. — Dlaczego mówisz mi takie okropne rzeczy?
- Jak inaczej mogę ci to wytłumaczyć, skoro tego nie rozumiesz? — odpowiedział Wiktor. — Już napisałam oświadczenie o rozwodzie. Rozwiedziemy się bardzo szybko, bo nie mamy dzieci. Ale już wkrótce ten dom wypełni się śmiechem dzieci.
- Nie rozumiem… chcesz tu przyprowadzić swoją panią?! — Anya była zdumiona.
„Oczywiście” – odpowiedziała Witia. — Gdzie indziej mam ją zabrać? Mam małe dziecko, potrzebuje komfortowych warunków.
- A jak mamy wszyscy żyć? Pod jednym dachem? — Anna nie zrozumiała.
- Nie martw się, niedługo cię tu nie będzie! — wyrwało się Witia. — A dlaczego zdecydowałeś, że będziemy mieszkać razem?
- No cóż…połowa tego domu jest moja. A jak myślisz, jak się mnie pozbędziesz? — Anya była zaskoczona.
- Nie martw się! Wszystko co twoje, stanie się moje. Dotyczy to zarówno daczy jak i samochodu. Mam rodzinę i dziecko! A ty jesteś samotną kobietą, sąd stanie po mojej stronie, nie wątp w to – powiedział pewnie Witia. Spojrzał na Anyę z miną zwycięzcy.

Otworzyła usta słysząc taką bezczelność.
- Daję ci czas do wieczora. Nie powinieneś tu dziś być! — powiedział Witia surowo. — Moja prawdziwa rodzina spędzi tu dzisiejszą noc. Jeśli do wieczora nie posprzątasz, osobiście wyrzucę wszystkie twoje rzeczy na ulicę. A potem będziesz latać. No więc…nadszedł czas!
- A dokąd pójdę? — Anna była zdezorientowana. — Potrzebuję co najmniej kilku dni, żeby znaleźć miejsce zamieszkania.
- Idź do hotelu. Nie szukaj wymówek! — syknęła Witia.
Anna spojrzała na męża i w ogóle go nie poznała. Nie było w nim ani krztyny współczucia czy troski. O jakiej miłości możemy mówić? Jak to możliwe, że nie zauważyła wcześniej, jaki z niego zarozumialec? Są razem od ponad 10 lat! Przez cały ten czas obok Anny znajdowała się zupełnie obca osoba.
Anna wrzuciła rzeczy do walizki i gorączkowo rozmyślała o tym, co się stało. Victor powtórzył swoją groźbę po raz kolejny i zabrał się do pracy. Anna kontynuowała zbieranie
Na szczęście sejf otworzył się bardzo szybko. To była data ich ślubu. Kobieta nagle przypomniała sobie, jak wspólnie z Victorem ustalali kod do rodzinnego sejfu. Mąż sam zaproponował ten kod – dzień ich ślubu. Anna na pewno nie zapomni tych liczb. Wspomnienia te przyjemnie rozgrzały moją duszę. Anna nadal nie mogła pojąć, jak można w jednej chwili przekreślić przeszłość. Przeżyli razem jedną trzecią swojego życia! To już tak dużo! Przyzwyczaili się do siebie i rozumieli każdą swoją zachciankę po pół słowa. Cóż, nie bez powodu nazywano ich bliźniakami syjamskimi. I w pewnym momencie to połączenie — bum! I zostało ono stłumione z zimną krwią i bezlitośnie.
„Może nasze małżeństwo było pomyłką” – pomyślała Anya ze smutkiem. — „Musisz umieć odróżnić namiętność od prawdziwej miłości.”
Przejrzała papiery i zauważyła, że nie ma żadnych dokumentów firmy. Dzięki Bogu wszystkie umowy kupna i sprzedaży nieruchomości są już zawarte. Anya włożyła je do teczki, resztę papierów odłożyła na miejsce i zamknęła sejf. Przez jej głowę przemknęła szalona myśl o zmianie kodu, ale Anya postanowiła nie zachowywać się tak podle. To nie jest w jej stylu. Wystarczy, że wszystkie dokumenty dotyczące firmy będą w jej rękach.
Kiedy wszystkie rzeczy i teczka z dokumentami znalazły się już w samochodzie, Anna jeszcze raz rozejrzała się po domu i z uczuciem zamknęła drzwi. Te same drzwi dzieliły jej życie na przeszłość i przyszłość. Siedziała za kierownicą, ale nie spieszyła się, żeby ruszyć. W jej głowie i duszy mieszały się najbardziej sprzeczne uczucia. Sama Anna nie rozumiała, o co chodziło. Prawdopodobnie wszystko naraz — uraza, ból i nawet ulga. To było tak, jakby pozbyła się walizki bez uchwytu.
Anna zaczęła nawet dziękować kobiecie, która rozstała się z mężem. Przecież rodziny jako takiej nie było. Pozostaje tylko nawyk.
- Naprzód ku nowemu życiu! — Anna powiedziała do siebie radośnie i ruszyła dalej. Ona już wiedziała dokąd iść. Kiedy kobieta piła herbatę, zdążyła już zarezerwować pokój w hotelu. Niech to będzie na razie jedna noc, a potem zobaczymy. Jutro przyjdzie do biura.
Pokój okazał się bardzo ładny. Anna wzięła prysznic i usiadła na krześle w hotelowym szlafroku. Włączyłem telewizor. Przełączając kanały na pilocie, kobieta gorączkowo myślała o tym, co będzie robić następnego dnia. Muszę wpaść do biura rano, póki Victor jest jeszcze w domu. W takim razie musisz znaleźć renomowanego prawnika, który będzie ją reprezentował w sądzie. Jak wspaniale, że cały majątek i działalność gospodarcza są rejestrowane na oboje małżonków w równych częściach. Jej matka jej to doradziła. Anna wspomina, jak odmówiła, mówiąc: „Po co to robić?” Ona go tak bardzo kocha! W tym miejscu przydała się rada mojej mamy…
Nagle zaczęło mi burczeć w brzuchu. Anna zdała sobie sprawę, że dzisiaj nie jadła niczego normalnego, poza kanapkami. Szybko się przebrała i zeszła na dół, gdzie znajdowała się restauracja. Na kolację Anya zamówiła lampkę czerwonego wina i średnio wysmażony stek. Siedziała, popijała wino i słuchała przyjemnej muzyki. Atmosfera w restauracji była przytulna i spokojna. Mięso i wino były po prostu wspaniałe! Kobieta zaczęła zdawać sobie sprawę, że cudownie wypoczęła w tym przytulnym miejscu.
Nagle Anna bardzo chciała spacerować po mieście wieczorową porą. Pośpieszyła do swojego pokoju, żeby się przebrać. Kiedy Anna weszła, nagle poczuła się tak zmęczona, że wolała przytulną piżamę od dżinsów. Pół godziny później spokojnie chrapała na przestronnym łóżku.
Rano kobieta obudziła się lekka i pełna energii. To tak, jakby to było wczoraj: opuszczenie domu i rozstanie z mężem nigdy się nie wydarzyło. Po śniadaniu w barze Anna zdała sobie sprawę, że życie toczy się dalej! Musiałam pobiec do biura, żeby uniknąć spotkania ze zdrajcą, moim mężem. Nawiasem mówiąc, ona również nie miała ochoty spotykać się z pracownikami firmy.
Na punkcie kontrolnym Annę spotkał Vlad, strażnik. Traktował swojego właściciela bardzo dobrze; kilka tygodni temu Anya pomogła mu zapisać córkę do przedszkola. Anya skinęła głową w stronę Vlada w przyjazny sposób, ale on natychmiast zagrodził jej drogę.
- Przykro mi, ale nie masz wstępu! — powiedział surowo ochroniarz.
- Vlad, oszalałeś?! To ja, twój szef! — Anna była zdumiona. Coś jej mówiło, że Vlad stał się zakładnikiem okoliczności i po prostu wykonywał swoją pracę.
Vlad po prostu stał, blokując wejście do budynku swoimi szerokimi plecami.
„Rozumiem wszystko, Vlad” – Anna skinęła głową w stronę kamer. — Praca…
„Bardzo mi wstyd przed tobą” – powiedział cicho Vlad. — Szkoda, że przyszedłeś na moją zmianę.
Było oczywiste, że dręczyło go sumienie.
- Jeśli cię wpuszczę, wywalą mnie z pracy, a moja żona będzie w szpitalu położniczym. Nie mogę stracić pracy, rozumiesz? — powiedział Vlad szeptem pełnym poczucia winy. — Wybacz mi…

Okazywał wielki szacunek gospodyni, o wiele większy niż Victor. Ale facet nie mógł też stracić pracy. Anna skinęła głową i nie prowokowała biedaka. Odwróciła się gwałtownie i odeszła. Niestety nie udało mi się zdobyć dokumentów. Teraz pilnie potrzebuję znaleźć prawnika. Anna wsiadła do samochodu i odjechała.
Zatrzymała się przy pierwszym znaku kancelarii prawnej. Anna uznała, że jeśli biuro będzie zlokalizowane w centrum miasta, ich biznes będzie się rozwijał. Istnieje stuprocentowa szansa, że znajdzie się dla niej dobry specjalista. Na korytarzu siedziała młoda dziewczyna. Przywitała Annę uprzejmie i zapytała:
— Jakie jest twoje pytanie?
„Potrzebuję mądrego prawnika, który pomoże mi w podziale majątku” – odpowiedziała Anna.
- To za Jurija Iwanowicza! — odpowiedziała sekretarka. — On jest najlepszy w takich sprawach! Biuro numer 8.
Anna podeszła do drzwi, przy których siedziało kilka osób.
— Czy wszyscy wybieracie się do Jurija Iwanowicza? — zapytała Anya czekających. Odpowiedzieli twierdząco. Musiałem czekać około 40 minut. Kobieta usiadła i zaczęła rozglądać się po korytarzu. Wnętrze było bardzo stylowe. Na ścianach wisiały dyplomy i certyfikaty. Najwyraźniej były to nagrody dla prawników pracujących w tej firmie.
Kiedy nadeszła kolej Anny, weszła do biura. Zostało wykonane w stylu minimalistycznym. Meble były proste, ale dość drogie. Przy stole, przy oknie, siedział mężczyzna trochę starszy od samej Anny. Kobieta nie mogła od razu rozpoznać jego rysów, przywitała się i skromnie usiadła na zaproponowanym krześle.
Gdy tylko otworzyła usta, aby wyjaśnić istotę sprawy, z którą przyszła, Anna nagle zauważyła, że Jurij Iwanowicz ma bardzo duże i brązowe oczy. Przyglądali się Annie tak uważnie i intensywnie, że aż dostali gęsiej skórki na całym ciele! Anya była zdezorientowana. Bardzo trudno jest traktować takiego człowieka wyłącznie jako specjalistę. On jest zbyt przystojny! Ale musisz się ogarnąć, przecież ona nie przyjechała po romans. Nie ma czasu na nowy związek. Co więcej, tak przystojny mężczyzna prawdopodobnie nie jest sam. Jurij nadal w milczeniu i uważnie patrzył na gościa, spodziewając się, że to ona pierwsza rozpocznie rozmowę.
Cześć! — Anna wzięła się w garść. — Rozwodzę się z mężem. Tak właśnie wyszło
Wydawało się, że nadszedł czas, aby wstać i opuścić biuro, ale coś trzymało kobietę w miejscu. To musiało być spojrzenie prawnika. Anna chciała wiedzieć, o czym dokładnie myślał ten mężczyzna, kiedy na nią patrzył. Czujesz do niej żal? NIE. Współczuć? Możliwe, ale mało prawdopodobne. Ale jedno jest pewne — nie patrzy na nią tak, jak prawnik patrzy na klienta. Jako kobieta, Anya zrozumiała to natychmiast. Potem przez cały dzień łamała sobie głowę, próbując zrozumieć, co mogło oznaczać to intensywne spojrzenie prawnika.
W jednej chwili Anna zdała sobie sprawę, że bardzo chciałaby, aby te surowe, wielkie oczy patrzyły na nią w szczególny sposób. Jak wygląda mężczyzna, kiedy jest zakochany…
„No cóż, znowu zaczynamy” – pomyślała Anya zawstydzona. „Jeszcze się nie rozwiodłam, a już szukam innych facetów!” Zaczęła odpędzać od siebie wszelkie myśli o Juriju. Czas zabrać się do roboty, a Ty musisz nawiązać czysto profesjonalną komunikację z prawnikiem. A Anya zaczęła się zastanawiać, co powinna teraz zrobić, jakie powinny być jej następne kroki?
Po wizycie u prawnika wróciła do hotelu, zjadła śniadanie w kawiarni i poszła do swojego pokoju. Przyłapała się na myśli, że wcale nie jest przyzwyczajona do bezczynności i teraz po prostu nie wie, co ze sobą zrobić. Jako kobieta Anna bardzo chciała wrócić do domu i zobaczyć rozbijacza małżeństw, który stanął między nią a Victorem.
„Ona jest wyraźnie młodsza ode mnie…” – pomyślała Anna. „Ale zastanawiam się, w jakim stopniu? Nie, nie możesz sobie pozwolić na takie szaleństwo! Wystarczy, że wrócisz do domu, żeby nie musieć za dużo myśleć! Dom nadal jest mój, więc mam pełne prawo tam przychodzić.
Anna zdecydowanie pokręciła głową, przebrała się i opuściła pokój. Zdała sobie sprawę, że nie będzie w stanie nic zrobić, dopóki nie zobaczy swojego rywala i rozbijacza małżeństw. Nikt nie odpowiedział na dzwonek do drzwi. Anna nie chciała używać swojego klucza, choć ta opcja była optymalna. Ona jest prawowitą panią tego domu! Przynajmniej na razie. Ale ona nie przyszła tu po to, żeby wywołać skandal, lecz po prostu, żeby zaspokoić swoją kobiecą ciekawość. Anna więc cierpliwie czekała przy drzwiach, mając nadzieję, że drzwi będą dla niej otwarte. Jednak tak się nie stało. Anna zadzwoniła ponownie. Za drzwiami dało się usłyszeć szybkie, choć nie gwałtowne, kroki.
Otworzyła drzwi stosunkowo młoda brunetka, nie starsza niż 20 lat. Miała na sobie zalotny, kolorowy jedwabny szlafrok, taki sam, jaki Anya widziała na tanich targowiskach. Wtedy nawet się zaśmiała, wyobrażając sobie, jaka kura mogłaby nosić takie wulgaryzmy. Tutaj jesteś! Kura sama!
- Dlaczego dzwonisz tak głośno? — zapytała kura surowo. — Właśnie położyłem syna spać! Nie ma dla was spokoju, przeklęci sekciarze!
- Nie, dziękuję! — Anya się uśmiechnęła. — Nie wierzę w Boga ani diabła. Ateista, wiesz?
Spojrzała na cud w szlafroku stojący przed nią. No cóż, to prawdziwy cud… albo raczej, bardziej trafnie byłoby powiedzieć, nieporozumienie. Trudno znaleźć inne określenie. Nowa żona Victora była jeszcze bardziej obca niż jego własna. Rzęsy jak u Barbie, wielkie, napompowane usta jak u ryby, wyglądały tak śmiesznie, że od razu miałam ochotę się zaśmiać. Wyglądała tak typowo, że gdybyś spotkał ją na ulicy 20 minut później, na pewno byś jej nie poznał. Długie włosy były bardzo zniszczone. Najbardziej prawdopodobną przyczyną jest tania farba. Wyglądali bardzo bez życia, podobnie jak twarz gospodyni całej tej „przyjemności”.
— Sprzedajesz coś? — lalka stała się nieufna. — Niczego nam nie potrzeba!
- Nie, nie sprzedaję! — odpowiedziała Anya z wyzwaniem. „Jestem Anna, nadal prawną żoną Victora. Nawiasem mówiąc, ona nadal jest prawną właścicielką tego domu. Proszę, kochaj mnie i obdarzaj łaskami!
Słysząc to, twarz dziewczyny uległa zmianie. Szarpnęła się tak gwałtownie, że szata na jej ciele się poruszyła. Odsłonił część klatki piersiowej i nogi. Anna patrzyła na prawdziwą targową dziwkę w całej jej okazałości i wulgarności.
- A czego potrzebujesz? — nieokrzesana kobieta położyła ręce na biodrach. — Mój Witia, rozumiesz? On cię wcale nie potrzebuje! Ty…bezpłodny kurczak, oto kim jesteś!
Od razu zaczęła być niegrzeczna i nieuprzejma. Czego właściwie można było się po niej spodziewać? Wszystko jest bardzo przewidywalne!
- Tak, chciałem zobaczyć, za jaki cud Witia mnie wymienił! — Anya się uśmiechnęła.
— A patrzyłeś? — mruknęła dziewczyna. — A teraz zazdrość w milczeniu!
Nagle z głębi mieszkania dało się usłyszeć głos dziecka.
- Muszę iść, żegnaj! Słyszysz? To płaczące dziecko Viti! Będziemy mieć więcej dzieci razem! Nawet nie wątp! — syknęła lalka. — I nie przychodź tu więcej! Poskarżę się na ciebie Witience, on w okamgnieniu znajdzie sposób, żeby się z tobą rozprawić.
Powiedziawszy to, nieokrzesana kobieta zatrzasnęła drzwi tuż przed nosem Anny. Wybuchnęła śmiechem. Cóż, tak…to jest twoja nieziemska miłość…Cóż, na co zasłużył, to dostanie na końcu.
Po tak ciepłym powitaniu Anna nagle poczuła się o wiele lepiej. Gdyby Victor zmienił zdanie i poprosił o powrót, ona by go nie przyjęła. Po tym nadmuchanym do granic niemożliwości cudzie, ona nie chce nawet być z nim na tej samej ulicy, a co dopiero pod tym samym dachem… Dziewczyna jest od niej młodsza o 15 lat, to fakt. Ale to jest jego jedyna zaleta. Nie zaobserwowano żadnych innych korzyści.
- Gdzie on wykopał coś takiego? — powiedziała Anna na głos do siebie, wsiadając do samochodu. — Prawdopodobnie na targu… na pewno sprzedaje ryby, albo w najlepszym wypadku biżuterię.
Nagle zadzwonił telefon. Dzwonił Jurij, prawnik.