Ten obiekt obudził pokolenia… ale czy potrafisz zgadnąć, co to jest?
Mieści się w dłoni, otwiera się elegancko i kryje w sobie pomysłowy mechanizm. Dawniej towarzyszył podróżnym, biznesmenom i poszukiwaczom przygód… Dziś spoczywa spokojnie w pudełku, czekając, aż ktoś spojrzy na niego i spróbuje zrozumieć jego funkcję.

Jakieś pomysły? NIE ? No cóż, podpowiedź: w nocy uratował nie jednego śpiącego!
Przeszukując skarby mojego dziadka, natknąłem się na ten fascynujący przedmiot: podróżny budzik, prawdziwe arcydzieło pomysłowości i designu.

Kompaktowy i składany, można go przechowywać w metalowym lub skórzanym etui, chroniąc w ten sposób jego delikatną tarczę. Nie wymaga baterii ani ładowarki: wystarczy nakręcić urządzenie, a ono znów ożyje.
W przeszłości był idealnym towarzyszem wielkich podróżników. Niezależnie od tego, czy znajdował się w pokoju hotelowym, czy po drugiej stronie świata, gwarantował swojemu właścicielowi, że nigdy nie przegapi żadnego spotkania. Jego regularne tykanie uspokoiło niejedną osobę, a jego alarm, choć dyskretny, miał dar wybudzania… czasami z bezlitosną natarczywością!

Dziś jest to jeden z tych obiektów opowiadających historię epoki. Czasy, w których ludzie dbali o swój dobytek, wybierając przedmioty zaprojektowane tak, by przetrwały całe życie… lub nawet kilka pokoleń.
Jeśli więc kiedykolwiek znajdziesz je na dnie szuflady lub na pchlim targu, nie pozwól im spać zbyt długo. Włącz ją, posłuchaj jak ożywa… i daj się porwać jej historii.




