Pies obszczekiwał nieprzyzwoicie na ciężarną kobietę na lotnisku… Nawet policja była zaskoczona, gdy dowiedziała się całej prawdy!…

Na ruchliwym terminalu lotniska im. Danyła Halickiego we Lwowie stała młoda kobieta z szeroko otwartymi ze strachu oczami. Owczarek wschodnioeuropejski o gęstym, szaro-czarnym futrze szczekał tak głośno, że hałas w sali zagłuszał jego ryk. Kobieta, trzymając rękę na zaokrąglonym brzuchu, cofnęła się, jej palce drżały, gdy ściskała róg haftowanego szalika narzuconego na lekki płaszcz. «Proszę zabrać psa!» wykrzyknęła drżącym głosem, rozglądając się wzrokiem za kimś, komu mogłaby pomóc.

Pies szczeka jak szalony na przestraszoną ciężarną kobietę na lotnisku… Nawet policja była oszołomiona, gdy poznała całą prawdę!

Jednak pies o imieniu Buran nie poddał się. Jego niski ryk odbił się echem w sali, jego mięśnie się napięły, a oczy uważnie obserwowały kobietę, jakby niosła ze sobą niewidzialne niebezpieczeństwo. Oleg, funkcjonariusz ochrony lotniska, wymienił szybkie spojrzenia ze swoimi partnerami. Znał Burana jak nikt inny. Ten pies, wyhodowany do wyszukiwania nielegalnych substancji, miał zmysł węchu, którego pozazdrościliby mu najlepsi detektywi. Ale tym razem w jego zachowaniu było coś niezwykłego, wręcz przerażającego.

Oleg zmarszczył brwi i spojrzał na kobietę. Jej blada twarz, szeroko otwarte oczy i drżące ręce budziły współczucie, lecz instynktu Burana nie można było zignorować. Co ona ukrywa? Czy stanowi zagrożenie dla kilkudziesięciu osób znajdujących się w terminalu? Myśli wirowały niczym rój pszczół w ulu. Partner Olega, krępy mężczyzna z krótką fryzurą i surowym wyrazem twarzy, wystąpił naprzód. „Pani, musimy porozmawiać” – powiedział ostro, jego głos brzmiał jak rozkaz, choć nie był niegrzeczny.

Kobieta zbladła jeszcze bardziej, jej skóra stała się niemal przezroczysta. „Nie rozumiem” – wyszeptała – „Nic nie zrobiłam”. Jej głos drżał, był na granicy histerii. Wśród tłumu panował szum: niektórzy szeptali, niektórzy filmowali telefonami, niektórzy rzucali współczujące spojrzenia. Atmosfera w sali gęstniała, niczym przed burzą, w powietrzu wyczuwało się napięcie.

Oleg poczuł, jak serce mu wali. Ufał Buranowi tak, jakby był sobą. Przez cztery wspólne lata pies nigdy nie popełnił błędu. Ale teraz sytuacja stała się niepewna. A co jeśli to pomyłka? A co jeśli kobieta jest niewinna? Przypomniał sobie, jak w zeszłym roku Buran wyczuł zapach przemytu w torbie turysty, który wyglądał na zwykłego dziadka. Wszystko zakończyło się aresztowaniem. Ale oto była kobieta w ciąży, której strach wydawał się prawdziwy. Oleg zacisnął szczękę. Nie mógł narażać się na niebezpieczeństwo związane z kontrolą bezpieczeństwa na lotnisku, ale nie chciał też skrzywdzić niewinnej osoby.

„Zabierzmy ją na kontrolę” – postanowił, zerkając na kolegów. Dwóch strażników w niebieskich mundurach podeszło w kierunku kobiety. Zachowywali się pewnie, ale starali się jej jeszcze bardziej nie przestraszyć. Jeden z nich lekko dotknął jej łokcia. „Chodźmy, proszę pani” – powiedział cicho, choć w jego głosie można było usłyszeć metaliczną nutę.

Kobieta skinęła głową, lecz jej oddech stał się urywany. Trzymała się oburącz za brzuch, jakby chciała chronić dziecko przed całym światem. „Nie wiem, co się dzieje” – wyszeptała, a w jej oczach pojawiły się łzy. Rzuciła błagalne spojrzenie Olega, mając nadzieję na ratunek.

Oleg podążał za Buranem, trzymając go na krótkiej smyczy. Pies się nie uspokoił. Jego bystre oczy podążały za kobietą, uszy miał położone płasko, a futro na szyi stanęło dęba. Oleg nigdy nie widział Burana tak wytrwałego. Pies był zazwyczaj powściągliwy, jego reakcje były wyraźne. Ale teraz zachowywał się tak, jakby krzyczał: „Posłuchaj mnie!”

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *