Pozwól mi tylko na ciebie spojrzeć. Łańcuchy Glamour

Pozwól mi tylko na ciebie spojrzeć.

Łańcuchy Glamour


Matvey starał się wyglądać na spokojnego,

ale wszystkie wspomnienia zaczęły do ​​niego wracać.

  • Pamiętaj tylko, że zaprowadzisz mnie na bal, zatańczymy razem pierwszy taniec, a potem wyjdziesz. Jasne?
  • — Katya wpatrywała się uważnie swoimi wielkimi oczami w twarz Matveya.

„Tak, to jasne, to jasne” – mruknął Matvey, odwracając wzrok.

  • I ogólnie moja mama wpadła na ten pomysł. Wbiło mi do głowy, że jesteś dla mnie idealnym kandydatem. Ale wiem, że tak nie jest. Co się ze mną stanie z tobą? To po prostu nudne! Błąkanie się po garnizonach i straszny brak pieniędzy. Czy tego potrzebuję? — Katya wzruszyła ramionami i zachichotała. — Absolutnie nie!

-Kat, rozumiem cię. Przyprowadzę cię, zatańczę i wyjdę.

Katya wyszła, a Matvey ciężko westchnął. Nie wiedział, co robić… Przecież to w Katyi był zakochany od dzieciństwa. W ten sposób ona i jej rodzina przeniosła się tutaj, a on zobaczył ją po raz pierwszy i zakochał się. Z jednej strony Matvey miał szczęście – ich matki zaprzyjaźniły się, ale z drugiej strony nie. W końcu z jakiegoś powodu Katya zawsze go wyśmiewała i wyśmiewała. I ogólnie zawsze była śmiałkiem, a on ma zbytnią rację. Ale Matvey nie zwracał uwagi na wszystkie jej wybryki i zawsze pozostał lojalnym przyjacielem.

Na balu Katya była królową. Naprawdę wyróżniała się spośród dziewcząt w całej szkole. Matvey obrócił ją w tańcu i był pewien, że teraz wszyscy patrzą na ich parę i mu zazdroszczą. Muzyka ucichła. Matvey odprowadził Katyę do jej miejsca. Potem odbyło się czyjeś uroczyste przemówienie i Matvey miał zniknąć niezauważony, ale z jakiegoś powodu opóźnił się. Wciąż nie miał dość Katyi.

Spojrzała na niego, a w jej spojrzeniu wyraźnie było widać pytanie: cóż, kiedy wyjdziesz?! A Matvey chciał odpowiedzieć: tak, teraz, pozwól mi cię zobaczyć wystarczająco dużo!

A potem muzyka znów zaczęła grać i Matvey już miał zrobić krok w stronę wyjścia, gdy ktoś pociągnął go za rękaw. Odwrócił się i zobaczył jakąś dziewczynę. Może była z klasy Katyi, może nie.

„Witam” – dziewczyna była wyraźnie bardzo zawstydzona. — Czy mogę zaprosić cię do tańca?

Jak Matvey mógł odmówić? Przecież podczas tańca może oczami odszukać Katię i jeszcze raz z daleka ją obserwować.

„Oczywiście” – Matvey uśmiechnął się i podszedł z dziewczyną w stronę tancerzy.

Podczas tańca dziewczyna milczała i stawała się coraz bardziej zawstydzona. Matvey również milczał. Rozejrzał się za Katią i zobaczył, że stoi samotnie pod ścianą. Muzyka ucichła. Matvey uśmiechnął się do swojego partnera i powiedział:

-Dziękuję za taniec.

A potem dzielnie pocałował go w rękę.

Dziewczyna zarumieniła się i szybko gdzieś poszła. Cóż, Matvey ponownie przygotował się do wyjścia.

-No i co to było teraz? — usłyszał wściekły głos Katyi.

-Nic. Zaraz wyjdę, zgodnie z ustaleniami. Przepraszam, że nie wyszedłem wcześniej.

-Masz na myśli wychodzenie? Czy nie jesteś moim towarzyszem na tym balu?

Matvey nie mógł uwierzyć własnym uszom.

-Czy nie umówiliśmy się, że zabiorę Cię na bal, zatańczę z Tobą jeden taniec i wyjdę?

-To było dawno temu. Teraz wszystko się zmieniło. Teraz będziesz mi towarzyszyć aż do końca tego wydarzenia. A tak przy okazji, tańczysz tylko ze mną. Jasne?

Cóż, co mógłby powiedzieć Matvey? Pokiwał tylko głową i tyle.

Matvey był obok Katyi przez cały wieczór, a potem wszyscy absolwenci szli przez całą noc, a on też z nią, a potem spotkał świt. Usiedli na ławce obok domu i milczeli.

Promienie słońca zaczęły ostrożnie przenikać przez ziemię. Najpierw jeden, potem drugi, potem trzeci. A potem stali się odważniejsi i zaczęli świecić swoim światłem prosto w oczy Matveya i Katyi. Chłopaki się roześmiali.

„OK, to wszystko” – Katya wstała z ławki. — Dziękuję za miło spędzony czas. Pójdę do domu, bo inaczej jestem trochę zmęczony.

Matvey również wstał. Poczuł, że musi coś powiedzieć, coś bardzo ważnego…..

„Katya” – zaczął lekko ochrypłym głosem.

„Och, nie zaczynaj” – Katya machnęła ręką. „Po prostu mój chłopak miał przyjechać na moje zakończenie szkoły, ale nie przyszedł”. To wszystko.
– Facet? – Matvey uśmiechnął się. — „No jasne! Oczywiście, że musiała mieć chłopaka. I pomyślał, że ona jest o niego zazdrosna o tę dziewczynę….

-Matvey, jesteś dobry. Ale nic nie będzie działać ani dla ciebie, ani dla mnie. Teraz wyjedziesz na studia i uwierz mi, nie będę na ciebie czekać. Życie jest tylko jedno i nie można go zatrzymać. I chcę wziąć wszystko od życia!

Katya wyszła, a Matvey znów usiadł na ławce i zamyślił się.


Czas minął. Matvey studiował w szkole wojskowej. Otrzymał przydział i służył w jednym obozie wojskowym. Czasami przychodził do rodziców i zawsze był świadomy tego, jak żyła Katya.

I żyła dobrze. Można powiedzieć, że jest dobrze. Miała wielu zalotników, którzy mieli pieniądze i prowadzili zabawne, lekkomyślne życie. Czasami się spotykali. Któregoś dnia Matvey wyznał jej swoje uczucia, ale Katya roześmiała się i powiedziała, że ​​wie o nich od dawna i ponownie powiedziała, że ​​nie są parą. I zawsze o tym mówiła podczas ich przypadkowych spotkań.

Po kolejnej wizycie u rodziców Matvey zdał sobie sprawę, że nadszedł czas, aby zapomnieć o swojej miłości i zacząć budować związek z inną dziewczyną.

-Matvey, jesteś pewien, że kochasz Svetę? „Matwiej zauważył, że matka patrzy mu z zaciekawieniem w oczy.

-No jasne, mamo… Oczywiście….

-Po prostu niedawno się poznaliście i od razu wychodzicie za mąż…..Wygląda na to, że uciekasz od siebie.

„Mamo” – Matvey próbował powiedzieć to stanowczym głosem. „Sveta i ja kochamy się i wszystko będzie z nami dobrze”.

Potem pobrali się, ale nic dobrego z tego nie wyszło. Spojrzał na Svetę, ale zobaczył Katyę. I pomyślałem o Katyi. I śniłem trochę o niej. Kilka lat później Matvey i Sveta rozwiedli się.

-Wiedziałem, że tak się stanie! — powiedziała mama Matveya.

-Dobrze mamo, idę na spacer.

Matvey wyszedł na zewnątrz i usiadł na ławce. Od razu przypomniał sobie, jak po ukończeniu studiów siedział na tej ławce z Katyą i miał nadzieję, że jest zazdrosna o dziewczynę, z którą tańczył, i myślała, że ​​zmieni zdanie i może zaczną się spotykać.

-Cześć! – rozległ się za nim znajomy głos. Oczywiście, że to była ona! Taka piękna, taka kochana, o której marzył od dzieciństwa!

-Cześć…..

-Przyszedłem do rodziców, prawda?

Matvey skinął głową.

„Ja też” – Katya usiadła obok niego. — Wiesz, mam teraz wszystko. Kupiłem mieszkanie, zbudowałem wiejski dom, dobry samochód i mam własną sieć sklepów. Jest wielu mężczyzn z pieniędzmi i bez nich. Czczą mnie. A ja…..i ja…..zdałem sobie sprawę, że ominęło mnie coś ważnego w moim życiu…..Rozumiesz? A bez tej ważnej rzeczy życie nie jest życiem…..

Katia płakała. Matvey przytulił ją i przycisnął do siebie:

„Tęskniłeś za miłością” – powiedział. Katya odwróciła do niego zalaną łzami twarz i pocałowali się. W tym momencie Matvey zdał sobie sprawę, że jego marzenia zaczęły się spełniać.

-No to jak będziemy żyć? – zapytała Katia.

-Tak, wszystko będzie dobrze. Odchodzę z wojska. Wszystko, co musisz zrobić, to znaleźć coś, co lubisz.

Gdyby ktoś zapytał Mateusza, czym jest dla niego szczęście, odpowiedziałby, że jest to bliskość ukochanej osoby. Obok ukochanej osoby….Blisko….

-Matvey, o czym myślisz?

Matvey odwrócił się do żony i wzruszył ramionami.

-Tak, nic. Wróciłeś już ze spaceru? Napijmy się herbaty!

Matvey żartował i uśmiechał się, ale w głębi duszy był najbardziej nieszczęśliwą osobą. Wszystko, co go teraz otaczało, było otoczeniem, które wymyślił i ożywił: dom z pełnym kubkiem, kochającą żoną i trójką dzieci. A jego serce… jego serce było złamane i zamrożone. Jego serce pozostało blisko Katyi. Tak, potem zaczęli się spotykać. Wtedy był szczęśliwszy niż kiedykolwiek w swoim życiu. I pomyślał, że teraz tak będzie zawsze. A potem zaproponowano mu pracę w innym mieście i dokładnie to, czego chciał. Katya nie dbała o to, gdzie mieszkać. Mogła z łatwością zdalnie zarządzać swoimi sklepami, przeprowadzając audyty raz lub dwa razy w tygodniu. Tak, Matvey widział, że miesiącami nie mogła ich odwiedzać! Ona jednak nie chciała z nim iść.

-Katya, może zmienisz zdanie? – szli ulicą. Wszędzie było cicho, nawet ciepło, chociaż była zima. Płatki śniegu wirowały w powietrzu powoli i przez długi czas, jakby tańczyły.

„Zaproś mnie do tańca” – powiedziała Katya.

Matvey uśmiechnął się. Wiedział, że ona czuła to samo co on.

„Pozwól, że cię zaproszę” – Matvey wyciągnął rękę do Katyi i wirowali w wirze tańca, podobnie jak płatki śniegu. Spojrzał jej w oczy, a ona w jego. I wszyscy tańczyli i tańczyli. Matvey mógł kłócić się z każdym, w tej chwili oboje byli szczęśliwi.

-Rozumiesz, że to koniec? – zapytał, gdy siedzieli w kuchni. Matvey był poważniejszy niż kiedykolwiek.

Katia skinęła głową. Serce Matveya zamarło. Wiedział, że musi iść. Prosił jedynie Katię o wsparcie, ona jednak nie chciała go wspierać. Wiedział, że jeśli zostanie, po pewnym czasie znudzi mu się nią. I nie chciał, żeby magia ich miłości przeminęła.

Matvey potrząsnął głową, jakby odganiając myśli, które otaczały jego głowę. Spojrzał na żonę i dzieci – jak dobrze, że je ma!

-Kochanie, herbata gotowa! — zawołała jego żona.

-Już idę! – odpowiedział Matvey.

„Tak, mamo, masz całkowitą rację” – Matvey podszedł do matki i odpowiedział jej w roztargnieniu.

„Hej, Matvey” – matka pociągnęła go za rękaw. -Co tam bełkotasz? W czym mam rację?

-Mamo, powtórz co powiedziałaś.

Matvey już dawno zbliżył do siebie rodziców. Tak naprawdę zrobił to celowo. Wiedział, że jeśli odwiedzi ich w mieście, opowiedzą mu o Katii, a on będzie o niej ciągle myślał. A on chciał zacząć życie od zera.
Oczywiście niewiele mu to pomogło. Ale przynajmniej poznał Julię, którą kochał na swój sposób i która dała mu dzieci. Ale Katya… Katia była zawsze między nimi, była jak cierń, z którym nic nie można było zrobić.

-Mówię, że musimy pomóc Natalii Siergiejewnie.

-Do kogo? – Matvey był zaskoczony.

-No cóż, ciocia Natasza, mama Katii…..

-Ciocia Natasza? Co się stało?

Matvey starał się wyglądać na spokojnego, ale wszystkie wspomnienia zaczęły do ​​niego wracać.

-Tak, Katka wyrzuca ją z mieszkania. Ale mój ojciec i ja nadal mamy dom we wsi. Chcę cię poprosić, żebyś ją tam zabrał.

-Nie rozumiem…Jak on cię wyrzuci? Katia ma osobne mieszkanie……

-Tak, ona nie ma osobnego mieszkania….I nie ma biznesu….

-Cienki. „Pomogę” – zgodził się Matvey.

I tak znów znalazł się w swoim rodzinnym mieście.

-Och, Matvey, dziękuję i dziękuję także twojej mamie i tacie.

Matvey zabrał matkę Katii z jej prostymi rzeczami do ich wiejskiego domu.

  • Tak, byłoby warto, ciociu Natasza. Czy można mieszkać na wsi?

-Oczywiście, że mogę. Najważniejsze to trzymać się od niej z daleka. I nie mówisz mi, gdzie jestem.

  • Tak, my…..Nie powiemy….Ale nie rozumiem, jak to się stało?

-Co tu jest niezrozumiałego? Trzepotał jak kobieta

chka, zmarnowała życie, oto rezultat. Firma została podarowana w prezencie. Więc nawet o niego nie dbała i w rezultacie popadł w ruinę. Narosły długi. Musiałem jej sprzedać mieszkanie, które również otrzymała. Potem samochód. Nadal nie doszłam do siebie. Nigdzie nie pracuje, kręci się z jakimiś chłopakami. Udaje piękność. Uch… – Matvey zauważył, że twarz cioci Nataszy drgnęła z obrzydzenia. „Oczywiście wydaje się być grzeczną dziewczynką, ale dużo pije i nadal nie może przestać”.

Ciocia Natasza zrobiła pauzę i dodała.

-Miała szansę wszystko zmienić — kiedy zaczęła się z Tobą spotykać, ale nie wykorzystała jej……

Myśli zaczęły wirować w głowie Matveya, a potem całą przestrzeń zajęła tylko jedna: to moja wina, że ​​tak się stało.

Ciotka Natasza zdawała się czytać w jego myśli:

-Nawet nie myśl o obwinianiu siebie. To nie twoja wina. Spotykała się z tobą i innym mężczyzną w tym samym czasie. To właśnie mówiłem, że bycie z tobą jest nudne.

-OK, ciociu Natasza, rozgość się. Zadzwoń, jeśli coś się stanie.

Matvey wsiadł za kierownicę i pojechał w stronę swojego miasta, ale nie dawały mu spokoju myśli o Katii. Nie mógł uwierzyć, że stała się taka, jak opisała ją ciocia Natasza. I nie mógł uwierzyć, że kiedy byli razem, ona spotykała się z kimś innym…..

Matvey nacisnął hamulce i odwrócił się od miasta swojego dzieciństwa.

Robiło się ciemno. Matvey usiadł na ławce i patrzył, jak wypełnia się jego dawny dziedziniec. Potem dzieci i ich matki wyszły na spacer, a wtedy stare pokolenie zaczęło się czołgać, usiadło obok niego i zaczęło myć kości wszystkich przechodzących.

Drzwi wejściowe otworzyły się i wyszła. Matvey rozpoznał ją wśród miliona innych kobiet. Na oczy. Przez te same oczy, które pozostały takie same.

-Na co się gapisz? — powiedziała przechodząc obok ławki i zwracając się do siedzących obok niego babć. Nawet nie zauważyła Mateusza.
Katya minęła i wszyscy wokół niego zaczęli opowiadać sobie potępiające historie. Matvey wstał i poszedł za Katią. Widział, że podeszła do niezbyt świeżo wyglądających mężczyzn, którzy siedzieli na przystanku, przywitała się z nimi jak starzy przyjaciele i zaczęła z nimi flirtować. Potem zaczęli zbierać pieniądze na napoje, ktoś pobiegł za nią…

I Matvey……Matvey stał i patrzył na tę kobietę, która nagle stała się zupełnie obca. Przyjrzałem się jej ubraniu, które było odpowiednie dla młodej dziewczyny, ale teraz zupełnie jej nie pasowało. Co tylko podkreśliło wszystkie wady starzejącego się ciała. Spojrzał na potargane, tłuste włosy. Na przesadnie umalowanej twarzy, która jednocześnie zdradziecko zdradzała jej prawdziwy wiek.

W tym momencie Katya prawdopodobnie poczuła jego wzrok. Odwróciła się.

-Czego potrzebujesz? – zapytała ostro, bełkocząc językiem. Wtedy jakiś przebłysk świadomości przemknął przez jej twarz i zaczęła myśleć.

Prawdopodobnie twarz Matveya wydawała się jej znajoma i próbowała sobie przypomnieć, gdzie go widziała.

-Zakochał się w tobie! – śmiali się mężczyźni obok niej.

„Hej, kilka tysięcy i będę twoja” – krzyknęła do Matveya, aż zaczął pohukiwać.

Matvey wzruszył ramionami, odwrócił się i poszedł do samochodu. Wsiadł za kierownicę i nagle poczuł, że jest wolny. Miał wrażenie, że do tej chwili miał na sobie niewidzialne kajdany. A teraz nagle ich nie ma. A obraz Katyi, który zawsze prześladował go jak obsesja, rozpłynął się bez śladu i przestał mieć nad nim władzę. Zadzwonił telefon. To była żona.

-Tak, Julio. Zrobiłem wszystko. Wychodzę. Kocham cię. Kocham Cię bardzo. Bardzo, bardzo.

„Ja też cię kocham” – usłyszał odpowiedź żony i uśmiechnął się.

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *