W lutym zadzwonił do mnie lokalny historyk z Krasnojarska Nikołaj Ustinowicz Żurawlew, wracający z południa na Syberię. Zapytał: czy gazeta byłaby zainteresowana jedną wyjątkową historią człowieka?.. Godzinę później byłem już w centrum Moskwy, w hotelu i uważnie słuchałem syberyjskiego gościa.
Istota opowieści polegała na tym, że w górzystej Chakasji, w odległym, niedostępnym regionie zachodniego Sajanu, odkryto ludzi, którzy przez ponad czterdzieści lat byli całkowicie odcięci od świata. Mała rodzina. Dorastało w nim dwójka dzieci, które od urodzenia nie widziały nikogo poza rodzicami, a o ludzkim świecie mają pojęcie jedynie z ich opowieści.
Od razu zapytałem: czy Nikołaj Ustinowicz wie to z rozmów, czy też sam widział „pustelników”? Miejscowy historyk powiedział, że o przypadkowym „znalezieniu” geologów po raz pierwszy przeczytał w oficjalnej gazecie, a latem udało mu się dotrzeć do odległego zakątka tajgi. „Byłem w ich chacie. Mówiłem tak, jak teraz do ciebie mówię. Uczucie? Czasy przed Piotrowe zmieszane z epoką kamienia! Ognisko rozpala się drewnem… Pochodnią… Latem chodzą boso, zimą w butach z kory brzozowej. Żyliśmy bez soli. Nie znają chleba. Nie straciliśmy języka. Ale młodszych w rodzinie trudno zrozumieć… Mają już kontakt z grupą geologiczną i wydaje się, że cieszą się z chociaż krótkich spotkań z ludźmi. Nadal jednak zachowują ostrożność; niewiele zmieniło się w ich codziennym życiu i sposobie życia. Powodem powstania pustelni jest sekciarstwo religijne, którego początki sięgają czasów przed Piotrowych. Na słowo „Nikon” plują i oznaczają się dwoma palcami; mówią o Piotrze I jako o osobistym wrogu. Wydarzenia z ostatniego życia były im nieznane. Elektryczność, radio i satelity są poza ich zrozumieniem.