Karmią mewy i psy czerwoną rybą. Widziałem to sam.
Nawiasem mówiąc, to samo dzieje się na Dalekim Wschodzie i na Kamczatce.
To rażące marnotrawstwo, biorąc pod uwagę, że w Moskwie mrożony łosoś różowy kosztuje średnio 500 rubli za kilogram, a steki z łososia (również czerwonego) kosztują ponad tysiąc.
A na Czukotce nawet mewy i psy nie mogą jeść tego różowego łososia, bo już się nie mieszczą.

Ponadto zdarza się czasami, że cały brzeg jest usiany rybami, których nikt nie potrzebuje i które przyciągają jedynie niedźwiedzie. Albo wywożą je poza miasto i wrzucają do dołów.
I nie dzieje się tak tylko na Czukotce. Oto kilka nagłówków z gazet, które przykuły moją uwagę, gdy zacząłem się tym interesować:
„Na Dalekim Wschodzie w lesie gniją tony ryb”;
«Czerwona ryba trafia na wysypisko»;
„Kamczatka jest usiana tonami gnijącego łososia”.

Rzecz w tym, że kawior jest ceniony o wiele bardziej niż ryba. Przetwórnie ryb zbiorą kawior, ale po prostu nie są w stanie przetworzyć tuszek. Zwłaszcza, gdy rok jest „owocny”. Przykładowo, w 2018 roku na Kamczatce poławiano 15 ton różowego łososia dziennie, a przedsiębiorstwa po prostu nie były w stanie poradzić sobie z takimi wolumenami. A wysyłanie różowego łososia na „ląd” z tej samej Kamczatki czy Czukotki jest bardzo drogie i nieopłacalne. Okazuje się więc, że wyjmują kawior, jako rzecz najcenniejszą, a resztę próbują się pozbyć.

Cóż, z kłusownikami jest jeszcze łatwiej: o wiele łatwiej ukryć przed inspektoratem rybołówstwa kawior niż worki z rybami. A za kawior można dostać więcej pieniędzy. Okazuje się więc, że kawior zostaje zabrany, a ryba po prostu wyrzucona.

Ale to są wielkie korporacje, przedsiębiorstwa i kłusownicy. Prywatni rybacy mają jeszcze jeden powód, dla którego wysyłają tusze różowego łososia na opał do pieców lub jako karmę dla psów.
„Dorastałem na Kamczatce i służyłem przez ponad 15 lat. Naturalnie, motyw ryb jest mi bliski i znajomy. Rzeczywiście, różowy łosoś nie był uważany za rybę; brano tylko kawior. W dobrych latach, gdy w sezonie połowowym było dużo ryb, przywożono je wywrotkami do wsi Sowiecki (Primorsky) do sklepów i wyrzucano na ziemię, ludzie brali tyle, ile chcieli”.
Wróćmy do Czukotki. Zwykli ludzie łowią tu ryby. Często są to przedstawiciele rdzennego ludu Czukczów.

Wędkarstwo odbywa się tutaj praktycznie w granicach miasta. Wygląd: szeroki pas piaszczystej plaży, na brzegu stoi kilka namiotów, w których mieszkają Czukcze, a tuż obok nich stoją pięciopiętrowe budynki z jasnymi fasadami. Wzdłuż całego brzegu znajdują się beczki i przyczepy. Każda przyczepa jest jednocześnie garażem i bazą rybaka.

Otóż miejscowi wchodzą do wód Zatoki Anadyrskiej i po prostu gołymi rękami wyjmują ryby z rozstawionych sieci. Młotek służy do ogłuszania ofiary.

Następnie wyjmują kawior z tuszki, a samą rybę albo karmią psy, albo kroją na kawałki i rzucają mewom. Mewy i psy oczywiście nie jedzą dużo, więc wiele padliny po prostu wraca do morza. Byłem po prostu zdumiony widząc takie marnotrawstwo. Przecież to czerwona ryba!

Podeszliśmy do rybaków, a oni z przyjemnością opowiedzieli nam, jak łowią ryby, a nawet poczęstowali nas lekko solonym kawiorem. No cóż, dali nam kilka ryb, żebyśmy mogli je zabrać ze sobą za darmo. Po prostu za darmo.
Okazało się, że w okresie tarła połów ryb przy użyciu sieci z brzegu jest dozwolony przez kilka dni w tygodniu. W pozostałe dni ryby mają „możliwość swobodnego przepływu”, więc takie połowy są całkowicie legalne.

Ponadto miejscowi uważają, że różowy łosoś, który udaje się na tarło, jest niejadalny i nadaje się jedynie na pokarm dla mew lub psów. Rzecz w tym, że zmiany następują, gdy ryby idą na tarło. Im wyżej w rzece znajdują się ryby, tym silniejsze są te zmiany. Ryba zaczyna się szybko starzeć, a po tarle umiera. Mięso takich ryb staje się luźne i traci swoją jakość. Im lepszy kawior, tym gorsza sama ryba.

Oto co mówią miejscowi:
„Kiedy sezon połowowy dobiega końca i ryby są już prawie na wyczerpaniu, wtedy tak, jest już płasko, nikt tego nie je, poza kotami”.
„Ryby, które się rozmnożyły, stają się czerwone, następnie pokrywają się plamami wyglądającymi jak pleśń, a po zakończeniu cyklu życia umierają. Ich mięso również zmienia kolor i jakość, stając się bladoróżowe lub białe”.
Miejscowi natomiast wolą łososia kisucz, keta i nerkę od łososia różowego. Uważają, że są smaczniejsze.