9 grudnia potężna burza zniszczyła dom mobilny w Tennessee, powodując ogromne zniszczenia.
Rodzice Sydney Moore i Aramis Youngblood opowiedzieli o przerażających przeżyciach, jakie przeżyli, gdy ich czteromiesięczny syn został porwany przez burzę.
22-letni Sydney opisał przerażający moment, w którym zbliżające się tornado zerwało dach ich mobilnego domu.
W myślach znów znalazła się w tym samym momencie, w którym tornado uniosło gondolę, w której znajdowało się jej dziecko, Lord, a jej chłopak, Aramis, rozpaczliwie próbował złapać maluszka.
„Czubek tornada spadł i podniósł gondolę z moim dzieckiem, Lordem. On był pierwszą rzeczą, która poszła w górę” – powiedział Sydney australijskiemu 9 News.
Jeden z pierwszych ratowników, porucznik Steven Bryant z Clarksville Fire Rescue, opowiedział o zamieszaniu, jakie wybuchło po tym, jak Sydney przeszła ponad milę, aby wezwać pomoc.
Jak opisał Aramis, trzymanie się wirującej kołyski pośród szalejącego tornada było przerażającym przeżyciem.

Gdy instynkt ochronny włączył się w stosunku do jej syna Princetona, który miał zaledwie rok, Sydney opisała, co się stało. Szybko postanowiła rzucić się i wskoczyć na syna, aby chronić go przed rozpadającymi się ścianami. „Coś we mnie po prostu kazało mi biec i wskoczyć na mojego syna ” – powiedziała.
Pomimo wszystkiego, co się wydarzyło, Sydney i jej syn Princeton zdołali wydostać się z wraku niemal bez obrażeń.
Poszukiwania Lorda rozpoczęły się, gdy tylko tornado minęło. Dziwaczny widok Aramisa eskortującego Lorda z powrotem przez gruzy został opisany przez Sydney.
„Widziałam [Aramisa] idącego przez las, niosącego Lorda w ulewnym deszczu, a wszystkie jego ubrania były podarte. To było jak scena z filmu” – powiedziała Good Morning America.
Według porucznika Stevena Bryanta obszar wyglądał jak pole bitwy. „Przybiegła do mnie i dała mi dziecko, a ja słyszałem, jak dziecko płacze, więc pomyślałem, że to dobrze” – powiedział Bryant dla GMA, wyrażając zadowolenie, że Lord nie odniósł żadnych obrażeń zagrażających życiu.
Sydney określiła położenie Lorda jako „małą kołyskę na drzewie” i pomimo początkowych obaw odkryli, że żyje i ma się dobrze. Rodzice doświadczyli cudownego obrotu spraw, gdy padał deszcz.
„Myślałam, że [Lord] nie żyje. Byłam prawie pewna, że nie żyje i że go nie znajdziemy. Ale dzięki łasce Boga” – stwierdziła Sydney.
Nie ma potrzeby nawet o to pytać. Mój partner też by tak zrobił.
Po całkowitym zniszczeniu domu i samochodu Sydney, Caitlyn Moore, siostra Sydney, postanowiła rozpocząć zbiórkę pieniędzy na GoFundMe, aby pomóc rodzinie.
Dziecko, Lord, zostało lekko ranne; miało wstrząs mózgu i przecięte ucho, które wymagało kleju. Sposób, w jaki zostało umieszczone na drzewie, Caitlyn opisała jako delikatny, jakby anioł go tam eskortował.
Do 20 grudnia 2023 r. w ramach kampanii GoFundMe zebrano niewiele ponad 105 000 USD, co przekroczyło pierwotny cel i zapewniło rodzinie bardzo potrzebną pomoc w zakupie nowego domu, mebli, samochodu, ubezpieczenia i innych niezbędnych rzeczy
Cóż za niezwykła historia! Cuda rzeczywiście się zdarzają, jak jasno dowodzi ta niesamowita historia!