KNOXVILLE, Tennessee — Wbrew wszelkim przeciwnościom i oczekiwaniom, maleńki źrebak o imieniu Seven dokonał niemożliwego — a jego powrót do domu jest niczym innym, jak cudem.
Urodzony prawie dwa miesiące przed terminem i nie większy od dużego psa, Seven przyszedł na świat tak kruchy, że wielu wątpiło, czy przeżyje choćby jedną noc.
Jego kości były nadal miękką chrząstką, jego ciało nieprzygotowane do świata zewnętrznego, a jego szanse na przeżycie były rozdzierająco nikłe.
Ale dzięki zespołowi oddanych weterynarzy z University of Tennessee College of Veterinary Medicine — i duchowi walki, który nie chciał się poddać — Seven jest teraz w domu, silny, kwitnący i celebrowany.

Imię źrebaka to nie tylko liczba; to część jego historii. Był siódmym dzieckiem swojej matki, siódmym źrebakiem w tym roku dla swojej właścicielki, wpływowej jeździeckiej Katie Van Slyke — i został poczęty 7 maja. Liczba ta towarzyszyła mu od początku, jakby była cichą obietnicą, że pokona przeciwności losu.
Przez miesiące Van Slyke dokumentowała wyczerpującą, całodobową opiekę Sevena w UT Veterinary Medical Center, gdzie szybko stał się ukochanym członkiem zespołu. Weterynarze, studenci i opiekunowie zjednoczyli się wokół niego — nie tylko po to, aby utrzymać go przy życiu, ale i pomóc mu się rozwijać.
„Zakochaliśmy się w jego walce” — powiedział jeden z weterynarzy. „Miał wszelkie powody, żeby się poddać, ale nigdy tego nie zrobił”.
gdy w końcu nadszedł czas pożegnania, personel pożegnał go z klasą — goląc kultowe logo Power T Uniwersytetu Tennessee na jego płaszczu jako symbol dumy, wdzięczności i zwycięstwa.
W tym tygodniu zdrowy i wesoły Seven powrócił na swoje pastwisko na farmie Van Slyke’a. Jego powrót był naznaczony radością, łzami i świętowaniem, które przypominało coś z filmu. Na filmie udostępnionym na Facebooku Seven pewnie kłusuje po trawie, przytulając się do swojego właściciela i rozkoszując się miłością, która otacza go od pierwszego dnia.
„To cud” — napisała Van Slyke w podpisie. „Seven w końcu wrócił do domu”.
A dla wszystkich, którzy śledzili jego podróż — od szpitalnych korytarzy po kanały mediów społecznościowych — Seven to coś więcej niż koń. To nadzieja na czterech nogach, przypomnienie, że czasami najmniejsi wojownicy pozostawiają największy wpływ.