Podzieliliśmy się z naszymi czytelnikami wieloma historiami niesamowitych ciąż, a powodem tego jest to, że każda z nich jest fascynująca na swój sposób.
Cóż, sam proces rodzenia jest cudem, a gdy niespodziewanie zdarzają się ciąże mnogie, fascynacja tylko rośnie i rośnie.
Michella Meier-Morsi i jej mąż Mark powitali na świecie bliźniaczki w 2018 roku po roku leczenia metodą zapłodnienia in vitro. Dziewczynki urodziły się przez cesarskie cięcie w 37. tygodniu ciąży i spędziły zaledwie sześć dni na oddziale intensywnej terapii, zanim były gotowe do powrotu do domu.
Noszenie bliźniaków jest bardziej skomplikowane niż ciąża pojedyncza, a Michella nieustannie martwiła się, czy wszystko będzie dobrze z jej dziewczynkami w czasie ciąży. „Kiedy dowiedzieliśmy się, że spodziewamy się bliźniaków, byłam niezwykle szczęśliwa, a jednocześnie sparaliżowana strachem. Po prostu bałam się ich utraty. Czytałam statystyki, okropne posty na grupach dla bliźniaków o respiratorach i stratach i odmawiałam kupowania czegokolwiek dla dziewczynek” – napisała na Instagramie w 2020 roku.
Jej ciąża nie była łatwa. Miała ogromny brzuch, który często robił się czarny i pokryty siniakami, ponieważ jej dzieci były duże.
„Moja ciąża była okropna i moje ciało nosi w sobie trwałe dowody tego stanu rzeczy. Filippa i Ophelia natomiast były absolutnie fantastyczne i stworzyliśmy z nimi najlepszy rodzinny rytm” – napisała mama.
Po porodzie musiała poddać się operacji, ponieważ doszło u niej do rozejścia mięśni brzucha, czyli rozejścia mięśni prostych brzucha.
Chociaż większość młodych mam doświadcza zmian w swoim ciele po porodzie, niewiele z nich ma odwagę, by otwarcie o tym mówić. Michella jednak chciała podzielić się swoją historią, ponieważ chciała, by inne mamy wiedziały, że nie są same.
W 2021 roku Michella ponownie zaszła w ciążę. W jakiś sposób wiedziała, że znowu będzie miała więcej niż jedno dziecko, ale nic nie mogło jej przygotować na to, co usłyszała u lekarza. Nosiła nie jedno, nie dwoje, ale troje dzieci.
„Kiedy położna przesuwa skaner, widzimy trzecią czarną skrzynkę. To tak, jakby wszystko się zatrzymało. Słyszymy trzecie bicie serca. W tym pokoju robi się zupełnie cicho, a ja zaczynam płakać. Nie mogę przestać się trząść i płakać” – powiedziała duńskiemu magazynowi Expressen.
Zaledwie kilka dni przed porodem trojaczków Michella szczerze powiedziała o swoich uczuciach i napisała na Instagramie: „Naprawdę nie czuję się gotowa na trójkę dzieci.
„Naiwnie myślałam, że w pewnym momencie będę gotowa – że poczuję radość, że ciąża dobiega końca i że w końcu powinniśmy poznać nasze trio. Ale gdyby nie ten ekstremalny ból, trojaczki musiałyby zostać w brzuchu jeszcze przez miesiąc lub trzy. To wszystko wydaje się takie przytłaczające”.
Kiedy Charles, Theodore i Gabriel zostali powitani na świecie w styczniu 2022 r., mama nie mogła być szczęśliwsza. Śpi tylko cztery godziny dziennie i zdaje sobie sprawę, że sytuacja stałaby się jeszcze trudniejsza, gdyby pod jednym dachem było pięcioro dzieci.
„Niewypowiedzianie trudno jest mieć dwójkę trzylatków i troje wcześniaków. Znacznie trudniej, niż sobie wyobrażałam. [Moje córki] są złe, nieposłuszne, strasznie znudzone, a po prostu niegrzeczne i niegrzeczne. Tęsknią za nami i zdecydowanie czują się w pewnym stopniu zawiedzione. I to jest całkowicie zrozumiałe” – pisze na swoim Instagramie.
Mówi, że w jej ojczyźnie, Danii, gdzie mieszka z rodziną, nie poświęca się zbyt wiele uwagi zdrowiu kobiet po urodzeniu dzieci i to musi się zmienić. Pracuje jednak z psychoterapeutą i ma nadzieję, że w przyszłości będzie lepiej.
Jej szczerość przyciąga uwagę wielu osób. Obecnie ma około 300 tys. obserwujących na Instagramie, gdzie brutalnie szczerze opowiada o wyzwaniach, jakie niesie ze sobą rodzicielstwo.