W jednym amerykańskim stanie jest mała wioska z jedną ulicą i kilkoma domami. Nazywa się Monowi i znajduje się w Nebrasce.
Jednak nie to jest zaskakujące, ale fakt, że w tej wiosce mieszka tylko jeden mieszkaniec.
Elsie Eiler ma już 85 lat, ale nawet nie myśli o przeprowadzce do innego, bardziej zaludnionego miejsca.

Na początku przeszłości Monowi zaczęło się zauważalnie wyludniać: młodzi ludzie wyjeżdżali do innych miast z większymi możliwościami. Stopniowo sklepy zaczęły się zamykać, a później szkołę trzeba było zamknąć. Tylko jeden lokal nadal działał — Monowi Tavern. Tak nazywał się bar otwarty przez męża Elsie. Kiedy jej mąż zmarł na początku lat 2000, nie zamknęła lokali i zaczęła pracować w tawernie. Jakiś czas później Elsie musiała przejąć obowiązki burmistrza.

Mieszkaniec regularnie płaci wszystkie podatki, które trafiają do budżetu wioski. Te środki są przeznaczane na utrzymanie pracy całej osady.

Jedyny bar w Monowi jest otwarty i zawsze chętnie wita swoich stałych klientów. Zazwyczaj są to mieszkańcy sąsiednich miast, którzy dorastali na oczach właściciela lokalu. Jednak turyści również tu zaglądają, zainteresowani zobaczeniem, jak to jest być osadą z tylko jednym mieszkańcem.

W pobliżu baru znajduje się biblioteka, z której goście mogą zawsze wziąć dowolną z pięciu tysięcy książek. Całą kolekcję zebrał mąż Elsie.

Sama Elsie, choć mieszka sama, wcale nie jest samotna. Wychowała dwójkę dzieci. Teraz jest szczęśliwa z wnukami i prawnukami. Tylko że mieszkają dość daleko, niektórzy nawet przeprowadzili się do Europy. Elsie nie chce opuszczać ukochanego Monowi.