Pomalowane na delikatne pastele: pudrowy róż, lagunowy błękit czy lśniące złoto, z gracją goszczą doniczki z begoniami, petuniami i małymi sukulentami.
Ogród mojej sąsiadki to bajkowa oaza – miniaturowy świat pełen kwiatów, subtelnych zapachów i starannie wykonanych detali.
Ale jej sekretny akcent to właśnie te zapomniane żyrandole.

Niesamowite, prawda? Te staromodne lampy, odrzucone przez wszystkich, ona przygarnia i daje im poetyckie odrodzenie.
Pamiętam ten dzień, gdy zobaczyłam ją, jak ciągnie ten zardzewiały żyrandol. „Chodź, zobacz, jak u mnie zakwitnie”, powiedziała z przymrużeniem oka.

I rzeczywiście, gdy weszłam, odkryłam te dzieła: tutaj żyrandol w lagunowym błękicie, tam w delikatnym różu, a dalej w lśniącym złocie.
Żarówki ustąpiły miejsca kwiatom w doniczkach – begoniom, petuniom, sukulentom.

„Żyrandol nie zawsze musi świecić”, zwierzyła mi się. „Może też rozkwitać wspomnieniami.”
Od tamtej pory, za każdym razem, gdy widzę stary żyrandol, nie myślę już o zużytym przedmiocie, ale o magii jej ogrodu. A wy? Może i u was stary żyrandol czeka na swoje drugie życie.