CZY DANUTA MARTYNIUK WRÓCI DO ZAWODU PIELĘGNIARKI? ŻONA ZENKA SZCZERZE O SWOICH PLANACH

KIM JEST DANUTA MARTYNIUK NAPRAWDĘ?
Choć większość osób zna ją głównie jako żonę króla disco polo, Danuta Martyniuk ma za sobą długą i wymagającą zawodową drogę, która nie miała nic wspólnego ze sceną i błyskiem fleszy.

Zanim Zenek podbił serca milionów fanów w całej Polsce, jego żona pracowała jako pielęgniarka. I to nie przez chwilę – spędziła w tym zawodzie kilkanaście lat, opiekując się ciężko chorymi pacjentami.

Szczególnie zapadły jej w pamięć dyżury na onkologii, gdzie na co dzień stykała się z ogromnym bólem i tragediami rodzin.

Kiedy usłyszałem o jej rozważaniach na temat powrotu do zawodu, coś we mnie poruszyło. Moja ciotka przez 30 lat pracowała jako pielęgniarka i wiem, jak bardzo ten zawód potrafi wypalić psychicznie. A jednak, mimo wszystko, Danuta poczuła, że być może znów chciałaby wrócić do tej misji – choć w zupełnie innej rzeczywistości niż kilkanaście lat temu.

PIELĘGNIARKA Z POWOŁANIA, ALE NIE ZA WSZELKĄ CENĘ
W rozmowie z mediami Danuta szczerze przyznała, że coraz częściej myśli o powrocie do wyuczonego fachu. Zaznaczyła jednak, że zawód pielęgniarki jest jednym z najcięższych, jakie można wykonywać w Polsce. I trudno się z tym nie zgodzić. To praca wymagająca nie tylko siły fizycznej, ale przede wszystkim ogromnej odporności psychicznej. Patrząc na jej wypowiedzi, widać, że nie mówiła tego na pokaz. Każde słowo brzmiało jak wyznanie osoby, która naprawdę wie, z czym się to wiąże.

Powiedziała nawet, że pielęgniarki – podobnie jak policjanci – powinny mieć prawo do wcześniejszej emerytury. Pracując na onkologii, widziała dramaty, które zostają z człowiekiem na zawsze. Zdarzało się, że umierały mamy małych dzieci, a ona musiała po prostu iść dalej i zająć się kolejnym pacjentem. Takie doświadczenia potrafią wywrzeć piętno na całe życie.

ILE POWINNA ZARABIAĆ PIELĘGNIARKA?
Danuta Martyniuk nie ukrywała też swojego zdania na temat wynagrodzeń. Według niej, za tak trudną i odpowiedzialną pracę pielęgniarki powinny zarabiać przynajmniej dziesięć tysięcy złotych miesięcznie. I choć dla wielu może to brzmieć jak zbyt śmiała kwota, to kiedy porówna się to z presją, jaką te kobiety (i mężczyźni) noszą każdego dnia na barkach – ta liczba zaczyna mieć sens.

Znam kilka pielęgniarek z mojego osiedla – jedna z nich opowiadała mi ostatnio, że po 12-godzinnym dyżurze wraca do domu z bólem głowy i duszą pełną emocji, których nie da się po prostu zostawić za drzwiami. To nie jest tylko zawód – to całe życie.

DLACZEGO JEDNAK NIE WRÓCIŁA?
Mimo tych refleksji, Danuta Martyniuk ostatecznie nie wróciła do pracy w szpitalu. Zamiast tego zajęła się zarządzaniem domowym budżetem i finansami swojego męża. Jak przyznał sam Zenek, to właśnie żona pilnuje, by nie było zbędnych wydatków i niepotrzebnego szastania pieniędzmi. Jest odpowiedzialna, konkretna i świetnie odnajduje się w roli „ministra finansów” ich rodziny.

To też pokazuje, że powrót do zawodu to nie tylko kwestia sentymentu czy potrzeby pomagania innym. To również decyzja logistyczna i życiowa. Czasem lepiej być wsparciem w innej formie – i chyba właśnie taką rolę przyjęła Danuta.

CZASAMI NAJWIĘKSZĄ ODWAGĄ JEST NIE WRACAĆ
Choć wiele osób mogło spodziewać się, że Danuta znów założy biały fartuch i wróci do pracy na oddziale, jej decyzja, by tego nie robić, również zasługuje na szacunek. Życie to nie film – nie każdy powrót do przeszłości ma sens. Czasem lepiej zamknąć pewien rozdział z godnością, wiedząc, że zrobiło się wszystko, co się mogło.

Danuta Martyniuk to kobieta, która wie, czego chce, ale też zna swoje granice. I może właśnie dlatego tak wiele osób darzy ją szacunkiem – nie za to, kim jest jej mąż, ale za to, że ona sama potrafi być sobą, niezależnie od tego, czy jest w szpitalu, czy przy domowym budżecie.

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *