Pracuję na stanowisku kierowniczym w fabryce niedaleko mojego domu, otrzymuję przyzwoitą pensję, która pozwala mi być samowystarczalną i oszczędzać pieniądze na sytuacje kryzysowe.
W fabryce nie ma stołówki, dlatego często lunch jem w najbliższej kawiarni, gdzie oddaję się swojej pasji do kuchni włoskiej, a zwłaszcza makaronów.
Będąc w tej kawiarni, niespodziewanie spotkałem mojego kuzyna Stepana.
Nie widzieliśmy się od ślubu krewnych, który odbył się kilka lat temu.
Stepan z radością podzielił się tym, że został programistą i teraz zarabia więcej ode mnie. Cieszyłem się z niego i nawet o tym myślałem
sam nauczyć się programowania. Podczas naszej rozmowy Stepa zawołała kelnera, zamówiła jedzenie i zjadła ze smakiem. Kiedy przyniesiono rachunek, udawał, że go to nie dotyczy, zmuszając mnie do zapłaty. Mój brat przypomniał sobie, że przypadkiem mnie tam zobaczył i postanowił się przyłączyć. Kilka dni później spotkałem ponownie Stepana w tej samej kawiarni. W ten sam sposób złożył duże zamówienie, ale tym razem szybko wyszedł, nie płacąc ponownie. Postanowiłem podjąć środki zapobiegawcze: poprosiłem wszystkich kelnerów, aby przynieśli osobne rachunki, jeśli Stepan ponownie usiądzie ze mną. Podczas kolejnej wizyty brat pojawił się o tej samej porze, co oczekiwano,
zamówiłem jedzenie i piwo, ale gwałtownie wstałem i wyszedłem, mówiąc mu, że muszę wracać do pracy. Wieczorem zadzwoniła mama, oburzona. Zarzucała mi, że byłem niegrzeczny wobec Stepana i kilkukrotnie zmuszałem go do płacenia za jedzenie, co postawiło go w niezręcznej sytuacji w pracy. Został zwolniony za picie piwa w pracy. Wolałem się nie bronić, a po prostu śmiać się z absurdu sytuacji. Jestem pewien, że to nie moja wina. A ja musiałam się bronić przed wykorzystywaniem. Czy zrobiłem coś złego?