Kocur syczał na dziecko każdej nocy. Nie uwierzysz, gdy dowiesz się dlaczego!

Kostya przyjeżdżał do domu na weekend co dwa tygodnie.

Pracował jako ochroniarz w sąsiednim mieście.

Zawsze przywoził żonie prezenty.

Tym razem przywiózł Luboczce specjalną niespodziankę.

  • Wujku, kup puszystą. Zobacz, jaki jest piękny i w paski! — Kostię namówił sklepikarz z miejscowego targu. Kostia często się tu zatrzymywał. Młody człowiek był przyciągany przez to słodkie zwierzę.
  • Za ile go sprzedasz? — zapytał.
  • Za dwieście, — odpowiedziała staruszka.
  • Dwieście dla ciebie! — wyciągając z kieszeni kilka pomiętych banknotów, Kostia powiedział.
  • Zabierz go do weterynarza. Trzeba go zaszczepić przeciwko wściekliźnie — poradziła inna sprzedawczyni.

Kostia wsiadł do samochodu i położył kociaka na tylnym siedzeniu. Po drodze zaczął ostrzyć pazury na siedzeniu, a następnie zakradł się do przedniej szyby, gdzie wisiało małe akcesorium.

  • Jaki ty jesteś figlarny! — Kostia krzyknął na niego, ale psotny dzieciak ani myślał przestać, przeskakując z jednego siedzenia na drugie.

Kostia zatrzymał się przed supermarketem i wziąwszy kociaka, poszedł kupić dla niego jedzenie.

Przetłumaczono z DeepL.com (wersja darmowa)

  • Powinieneś kupić mu klatkę lub transporter! — Kasjerka roześmiała się, gdy młody mężczyzna kupił jedzenie dla swojego nowo znalezionego zwierzaka.

Następnym przystankiem była klinika weterynaryjna.

  • Muszę pana rozczarować lub ucieszyć, ale to nie jest kociak! — powiedział Albert Grigoriewicz po zbadaniu puszystego maleństwa.
  • Jak to nie kociak?! A kto nim jest? — Oczy Kostii rozszerzyły się ze zdumienia.
  • Kociak, — odpowiedział lekarz. — Ale nic mu nie jest. Mam go zaszczepić?
  • Zaraz, to gdzie są jego frędzle na uszach? — kontynuował właściciel dziwnego zwierzęcia.
  • Odcięty. Skąd go masz?
  • Na targu od babci.

Weterynarz roześmiał się:

  • Widocznie babcia postanowiła się go pozbyć, zanim będzie za późno, i przy okazji uratowała kota.
  • Co ja mam z nim zrobić?
  • Można go oswoić.
  • Dobrze, to go zaszczepimy, w lesie i tak nie przeżyje.

W domu Lyuba była bardzo zaskoczona tak niezwykłym prezentem. Nie przeszkadzało jej, że pasiasty zwierzak mieszka z nimi w jednym domu.

  • Nazwijmy go Garfield — zaproponowała żona mężowi. Zgodził się.

Minął rok. Zwierzak urósł do rozmiarów dużego psa.

  • No proszę — oburzył się Kostia, który wrócił do domu po kolejnej podróży służbowej. — Remont zrobiliśmy dopiero rok temu, a już nie było tapet, mebli, normalnej podłogi!
    Luba uśmiechnęła się.
  • Nasz Garfield nauczył się kraść jedzenie prosto z lodówki — powiedziała.
  • Nie starczy dla ciebie jedzenia, ruda mordo — powiedział mężczyzna, pocierając uszy rysia. — Będziemy musieli założyć zamek na lodówkę!

Później para dowiedziała się, że ich sześciomiesięczny syn wymaga leczenia. Lekarze doradzili matce, aby udała się do szpitala, twierdząc, że choroba chłopca jest bardzo poważna.

Po powrocie ze szpitala Lyuba nadal podawała dziecku leki. Wcześniej cały czas płakał. Dziś kobieta odwróciła na chwilę uwagę, postanawiając przygotować obiad. Jakież było jej zdziwienie, gdy usłyszała radosny śmiech małego Igora! Zaglądając do pokoju dziecięcego, oniemiała. Garfield stał na tylnych łapach, przednimi trzymając się kołyski. Bestia od czasu do czasu chowała się za łóżeczkiem, a chłopiec śmiał się jeszcze mocniej! Igor śmiał się szczególnie, gdy pasiasty puchacz zaczął głośno mruczeć, niczym traktor.

Syn skończył rok, a rodzina potrzebowała dodatkowych pieniędzy. Luba postanowiła wyruszyć z mężem na zarobek. Nie wiedzieli jednak, z kim zostawić chłopca. Para zwróciła się do lokalnych ogłoszeń.

Galina od razu przypadła im do gustu. Miła kobieta z wykształceniem mogła całkiem dobrze poradzić sobie z rocznym Igorem. Galina jako jedyna zgodziła się tolerować obecność rysia w domu. Żadna z pozostałych kandydatek nie chciała pracować ramię w ramię z bestią.
Po przybyciu do domu, Galya powiedziała młodym rodzicom:

  • Wasz ryś ciągle syczy na dziecko, a ja muszę go odganiać!
  • To dziwne — odpowiedział Kostia w zamyśleniu. — Nigdy wcześniej nic takiego się nie wydarzyło.

Naprawdę nie rozumiał: dlaczego niegdyś czułe i zabawne zwierzę nagle stało się dzikie i wściekłe? Może niania czegoś mu nie powiedziała?

Mężczyzna postanowił sprawdzić, czy Galina mówi prawdę i udał się do sklepu po kamerę przemysłową.
Nie trzeba było długo czekać. Gdy tylko Galina wróciła do swoich obowiązków opiekunki, w pokoju dziecięcym rozległ się krzyk:

  • Kazałam ci się zamknąć, ty mały degeneracie! Właśnie zmieniłam ci pieluchę i dałam kaszkę, a ty, suko, krzyczysz …..
    Na nagraniach para zobaczyła, jak Galya szczypie ich dziecko, aby przestało płakać, a Garfield próbuje dostać się między nich i syczy na kobietę!

Kostya i Lyuba postanowili nie zostawiać sprawy tak po prostu, ponieważ łajdak dostanie pracę w innej rodzinie i będzie nadal znęcał się nad dziećmi. Rodzice zgłosili się do odpowiednich władz, dostarczając nagranie z kamery.
Wkrótce w domu pojawiła się policja.

  • Jak długo znęcasz się nad dziećmi? — zapytał oficer dyżurny, skuwając kajdankami pogrążoną w żalu nianię.
  • To nie moja wina. To wszystko wina ich rysia! Ja tylko próbowałam odstraszyć bestię, gdy syczała na dziecko — usprawiedliwiała się Galia.
  • Tak, tak! Widzieliśmy to już na nagraniu z kamery — uśmiechnął się mężczyzna w mundurze.

Lyuba rzuciła pracę, by sama zająć się synem. Nie zatrudniali już niani, starając się oszczędzać na wszystkim.

Pewnego dnia, wracając do domu z podróży służbowej, Kostia znalazł Garfielda w pobliżu stodoły. Ryś siedział i warczał, patrząc na dom. Gdy tylko mężczyzna otworzył drzwi, bestia wbiegła do pokoju i wślizgnęła się do pokoju dziecinnego, gdzie siedział mały Igor. Żmija podpełzła do niego. Garfield wkroczył do walki, a Kostia pobiegł po siekierę. Kilka sekund później mężczyzna odciął wężowi ogon, ale ryś… leżał nieruchomo na podłodze.

Biorąc zwierzę na ręce, Kostia krzyknął do Luby:

  • Wynoś się z domu, wąż nie jest jeszcze całkowicie martwy!

Pospiesznie otworzył drzwi samochodu i położył Garfielda na siedzeniu.
Z powodu nadmiernej prędkości na drodze Kostia próbował zatrzymać policjanta drogowego. Ale nic z tego! Mężczyzna niósł wicher, chcąc uratować zwierzaka, który chronił jego rodzinę.

Weterynarz zdołał pomóc zwierzęciu, a ryś ożył.

  • Szczęśliwy twój Garfield! — powiedział uradowany lekarz. — Ale osłabionym zwierzęciem lepiej się teraz zająć.

Kostia skinął głową. Był teraz na wakacjach i będzie mógł zapewnić bezpieczeństwo swojemu futrzanemu przyjacielowi. Z wyjątkiem tego, że musiał zapłacić mandat za przekroczenie prędkości. Ale dla Kostii nie było to wielkim zmartwieniem. Cieszył się, że nikt nie zginął od ukąszenia węża!

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *