Facet odkręcił fotografię dziadka na pomniku nagrobnym – to, co zobaczył, od razu sprawiło, że zapragnął umyć się wodą święconą…

Wiktor Aleksandrowicz mieszkał sam w dwupokojowym mieszkaniu w centrum miasta.

Wcześniej jego dom uchodził za elitarny, teraz jednak od dawna wymagał remontu, podobnie jak jego mieszkanie.

Ale on sam, mając 83 lata, nie był już w stanie tego robić.

Nie było bliskich krewnych: pochowałam męża 5 lat temu, nie było dzieci. A siostrzeńcy i siostrzenice jego kuzynów rzadko odwiedzali jego dziadka i rozumiał dlaczego: czekali, aż odejdzie do innego świata, aby mogli dzielić mieszkanie.

Dziadek był w złym stanie zdrowia, cierpiał na wysokie ciśnienie krwi, a jego nogi nie mogły dobrze chodzić. Rzadko wychodziłam z domu – do przychodni czy do najbliższego sklepu po artykuły spożywcze. Uwielbiał też przesiadywać na ławce przy wejściu i podziwiać swój kwietnik, na którym sam sadził kwiaty. Kiedyś się nimi opiekowałam, ale teraz nie miałam już siły, więc po prostu na nie patrzyłam.

Czasami do niego wpadała wolontariuszka, przynosiła mu proste smakołyki i przywracała porządek. Któregoś dnia zaproponowała mu:

– Wiktor Aleksandrowicz! Jeden z moich znajomych szuka niedrogiego mieszkania, przynajmniej na jakiś czas. Wynajęła pokój, ale właściciele postanowili sprzedać mieszkanie i poprosili ją o wyprowadzenie się. Może zamieszka z Tobą przez jakiś czas, dopóki nie znajdzie innego miejsca do zamieszkania? Dobra dziewczyna, ze wsi. Przyzwoity, uczciwy. Pomoże ci w domu i pobiegnie do sklepu. Masz dwa pokoje, nie będzie ci to przeszkadzać.

Dziadek pomyślał i zgodził się. Uznałam, że pomoc jest dobra, ale musiałam też z kimś porozmawiać. Następnego dnia w jego mieszkaniu pojawiła się Maria, niska, ładna dziewczyna. Zapytała starca:

-Wiesz, szukałam już mieszkania, ale wszędzie proszą mnie o zapłatę za kilka miesięcy z góry, a ja nie mam takich pieniędzy. Czy mogę u Ciebie zostać na jakiś czas, ale bez zadatku? I pomogę we wszystkim.

Masza uczyła się zawodu cukiernika, a także pracowała na pół etatu w McDonald’s. Zamieszkała w jednym z pokoi mieszkania dziadka. Widząc, że staruszkowi trudno jest zejść po schodach i chodzić, poszła do apteki i kupiła artykuły spożywcze. Próbowałem zrobić generalne sprzątanie w mieszkaniu, ale dziadek mi nie pozwolił: wstydził się o to prosić, jakoś sobie poradził.

Masza regularnie płaciła niewielką kwotę za mieszkanie. Wiktor Aleksandrowicz również lubił z nią rozmawiać przy filiżance herbaty. Dlatego zasugerował:

-Masza, nie ma potrzeby szukać innego miejsca do życia. Zostań ze mną. Żyj, jeśli wszystko Ci odpowiada.

Mój dziadek zaczął mieć problemy: ledwo wstawał z łóżka. Mashenka pomogła mu dostać się do kuchni i zaprowadziła do toalety. Potem zachorował całkowicie, a dziewczyna nakarmiła go w łóżku i zmieniła pieluchy.

Krewni szybko dowiedzieli się, że dziadek jest ciężko chory i szybko pospieszyli rzekomo w odwiedziny do ukochanego dziadka. Tłoczyli się w jego pokoju i prostowali głowy:

-Dziadku, czy całkiem zwariowałeś? Dlaczego wpuściłeś tę biedną wiejską dziewczynę do domu? Jasne jest, czego chce: oszuka starca i odetnie mu mieszkanie. I nawet nie zauważysz, jak machasz niezbędnymi kartkami papieru. Pewnie udaje, że jest biała i puszysta, ale sama wszystko obliczyła.

Najwyraźniej szczerze myśleli, że starzec w końcu oszalał. A on, cieszący się doskonałym zdrowiem, przysłuchiwał się ich paplaninie i chichotał do siebie. Uznali jednak, że wyrzucenie łobuza z mieszkania byłoby złym pomysłem. nie chcieli: dziadek potrzebował opieki, oni sami jej nie chcieli, ale pielęgniarkę musieli płacić. Masza pomyślała:

-Dlaczego tak myślą? Nie potrzebuję cudzego mieszkania. Żal mi dziadka.

Wszystko toczyło się jak poprzednio, tylko krewni zaczęli częściej wpadać, żeby sprawdzić, czy dziadek podpisał mieszkanie dla Maschki. Potem zabrali dokumenty dotyczące mieszkania i się uspokoili. A gdyby coś się stało, postanowili, że uznają go za szaleńca.

Masza miała młodego mężczyznę, Pawła. Pomógł także dziewczynie opiekować się Wiktorem Aleksandrowiczem: pomógł umyć go w wannie, przyniósł jedzenie. Wieczorami dziadek uwielbiał rozmawiać z Maszenką:

-Jak twoje studia, wnuczko? Czy jesteś zastraszany w pracy? A co z naszym Pavlikiem? Miły facet, lubię go. Trzymaj się, ten ci nie zrobi krzywdy.

Dziewczyna nie miała własnego dziadka, więc cieszyła się, gdy nazywano ją „wnuczką”.

Stan starszego z dnia na dzień był coraz gorszy. Mój apetyt całkowicie zniknął. Leżał długo i myślał, że kiedy nadejdzie jego czas, nie będzie już nikogo, kto by go godnie pochował. Przylecą sępy, żeby podzielić dom, a on zostanie pochowany jakoś taniej. Dlatego Wiktor Aleksandrowicz zaprosił agenta domu pogrzebowego, zawarł z nim umowę — zapłacił za miejsce na cmentarzu, dobrą trumnę, zamówił pomnik i wybrał fotografię. Wiedział, że Masza będzie próbowała zrobić wszystko z godnością, ale nie miała pieniędzy. Wieczorem oddałem papiery Marii. Niepokoiło ją nawet to, że za jego życia dziadek sam zajmował się jego pogrzebami.

Minął prawie rok. Maszeńka wracała wieczorem z pracy i bardzo się zdziwiła, widząc Wiktora siedzącego przy swoim kwietniku. Był w dobrym humorze:

-Tutaj wyszłam podziwiać moje kwiaty. Może po raz ostatni. Czy pamiętasz, gdzie zadzwonić, jeśli coś…

Masza pomogła mu wejść do mieszkania. Podobno tuż przed wyjazdem nabrał sił. W nocy spokojnie odszedł.

Krewni natychmiast podbiegli i zaczęli dyskutować nie o tym, jak pochować, ale kto dostanie mieszkanie. Wszyscy się kłócili, nikt nie chciał dać pieniędzy. Potem Masza w milczeniu wręczyła im kontrakt. Odetchnęli z ulgą. Krewnego szybko pochowano i natychmiast wzniesiono pomnik. Nie wstydzili się, że zdjęcie zostało krzywo dołączone. Skromnie wspominali go w jego własnym mieszkaniu, nie zapraszali sąsiadów ani znajomych. I natychmiast oznajmili lokatorowi:

  • To wszystko, kochanie, wyjdź. Czy jadłeś żarcie starców? Idź do swojej wioski. Nie udało Ci się zakwaterować dziadka do mieszkania? Dobranoc.

Maria przeprowadziła się do hostelu Pawła. Wiedząc, że jej krewni nie będą pamiętać Wiktora Aleksandrowicza w 9 i 40 dniu z powodu chciwości, poszła do świątyni, zamówiła nabożeństwo pogrzebowe i srokę, poszła na cmentarz i przy wejściu rozdawała sąsiadom ciasteczka i cukierki na pamiątkę dusza sługi Bożego Wiktora.

Chłopaki kończyli studia i planowali, gdzie będą pracować. Pewnej nocy śnił jej się dziadek, taki wesoły i dobrze ubrany. Uśmiechnął się i zapytał:

-Jak się masz, wnuczko? Jak Pawlik? Wyjdź za niego. Przyjdź na mój grób i powiedz mi wszystko.

I mrugnął. Dziewczyna obudziła się i nie mogła zrozumieć, o czym był ten sen. Ale tego samego dnia poszedłem na cmentarz. Stała przy grobie, rozmawiała o swoich sprawach i zauważyła, że ​​fotografia na pomniku została krzywo zamontowana:

  • Muszę powiedzieć Paszy, żeby to poprawił. Najbliżsi zapewne zapomnieli już, jak tu dotrzeć.

Nie pamiętali jednak o zmarłym ani dziewiątego, ani czterdziestego dnia. Nie było czasu. Dziedzictwo zostało podzielone. W mieszkaniu nie było nic cennego. Dlatego w końcu sprzedali dom i każdy dostał trochę. Ale nawet potem nadal przeklinali.

Maria i Paweł przybyli na cmentarz. Dziewczyna powiedziała:

  • Zarobimy i postawimy płot.

Paweł odkręcił fotografię z żelaznego pomnika:

  • Dobrze, że pomnik nie jest z marmuru, bo inaczej zacząłby się kruszyć. Dziadek wszystko dokładnie przemyślał.

Z tyłu zdjęcia chłopaki zobaczyli kartkę papieru zawiniętą w plastikową torbę i zabezpieczoną taśmą. Ostrożnie rozłożyli kartkę i przeczytali: „Wnuczko! Pamiętasz, dokąd szedłem ostatnim razem? Tam, w prawym prawym rogu, wykop pudełko. To jest dla ciebie. Nie bój się, to wszystko uczciwie zarobione, byłem jubilerem. Bądź szczęśliwy.”

Młodzi ludzie byli zaskoczeni. Paweł poprawnie załączył zdjęcie i pospieszyli do miasta. Wieczorem we wskazanym miejscu rzeczywiście odnaleziono skrzynkę. Była w nim biżuteria, nawet z diamentami. Masza wybuchnęła płaczem.

Wkrótce chłopaki pobrali się. Otworzyli nawet małą kawiarnię z dziedzictwem dziadka Vityi. Sprawy nabrały tempa i zaczęły się rozwijać. Kupiliśmy mieszkanie i samochód. Dziedzictwo po dziadku przyniosło im szczęście. Wkrótce młodej parze urodził się syn. Nazwali go Wiktor.

Добавить комментарий

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *