Sytuacja jest prosta: pojechałeś odwiedzić znajomych, na przykład kolegę. Ludzie starali się przygotować dobry stół. Wszystko wydaje się cudowne: oko się cieszy, nos też. Nie możesz się doczekać kulinarnej przyjemności, a wtedy gospodyni liże łyżkę i odkłada ją do salaterki. Czy to kiedykolwiek się wydarzyło? Ze mną – tak.

Dla mnie takie zachowanie to prawdziwy koszmar i towarzyszy mi od dzieciństwa. Odwiedziłem dziewczynę z przedszkola, która lubiła jeść łyżką ze wspólnej miski. Jednocześnie po prostu powiedziała, że się stara. Od tego czasu poczułem okropną wstręt do takiego zachowania.

Tak, przychodzisz do nas z wizytą i nie wiesz, czy gospodyni podczas gotowania wylizała łyżkę, czy coś innego. I w ogóle co się działo w kuchni. Najważniejsze, żeby tego nie widzieć.
Potem jakoś trafiłem do tego samego stołu z kobietą, która lubi spędzać czas w ogrodowych łóżkach, ale porządkowanie rąk po tym nie jest zbyt dobre. Nie, nie usiadła z brudnymi rękami. Umyła je, wielu to widziało, ale zapomniała o paznokciach. I jest królestwo ziemi. I ona była panią tego domu, a na stole stały naczynia, których przygotowanie wymagało kontaktu z rękami. Na przykład śledź, sałatki.

Nadal nie mogę znieść, gdy w celu zaoszczędzenia naczyń i miejsca na stole, dania mięsne i rybne układane są razem. Po prostu nie jestem fanem ryb. Niezwykle rzadko udaje mi się to zjeść. I ma zdolność „brudzania” wszystkiego wokół swoim tłuszczem i sokiem. Kiedy obok leży posiekana gotowana wieprzowina, po prostu nie da się jej zjeść. Niektórzy powiedzą, że to fanaberia. Ale wiem, że nie jestem jedyny.
Denerwujące jest też to, gdy palec właściciela dostanie się do sałatki lub gorącego dania. Często serwując gościom jedzenie, pomagają sobie drugą ręką, bez użycia narzędzi. Mogą także polizać palce, a następnie ponownie zmusić je do pracy.
Ale najgorsze jest znalezienie włosa w jedzeniu. A to się często zdarza. Dzieje się tak nawet w placówkach gastronomicznych, gdzie kucharze zmuszeni są zwykle chować włosy pod specjalnymi nakryciami głowy. Unikam takich miejsc.

Osobnym tematem są dzieci. Wydaje mi się, że skoro rodzice dziecka nie potrafili mu wytłumaczyć, że szturchanie zabawką jedzenia, zwłaszcza po turlaniu się nim po podłodze, jest niedopuszczalne, to na próżno je uruchamiali. Przecież to jest edukacja elementarna, z którą sobie nie poradzili. Dlaczego więc potrzebują dzieci? A dzieci potrafią zrujnować każdą uroczystość, nawet doskonale zaplanowaną, jeśli oczywiście nie będą dobrze wychowane.